piątek, 6 lutego 2015

Rozdzial 12

Leżałam w łóżku wtulona w Andrzeja, próbowałam zapomnieć o wszystkim i po prostu żyć chwilą. Chwilą, w której czułam się naprawdę szczęśliwa. Ramiona Andrzeja oplatały moje i czułam takie bezpieczne ciepło.
- Wiesz, że muszę zaraz wychodzić ? - powiedział Andrzej, całując mnie przy tym w sam czubek głowy
- Trening ?
- No, niestety. Także albo jedziesz ze mną, albo zostajesz tutaj. Co wybierasz ?
- Pojadę do domu.
- Takiej opcji nie przewidziałem, to tylko 1,5h.
- Ale głupio mi będzie samej siedzieć w twoim mieszkaniu.
- Olgaaa, czyli decyzja podjęta. Dobra, ja idę zrobić coś do jedzenia, a łazienka jest twoja.
- Tylko musisz mi dać najlepiej jakąś twoją bluzę, bo nie będę paradowała cały dzień w ten kiecce.
- Moja garderoba jest dla Ciebie otwarta.
Andrzej wyszedł  pokoju, ja otworzyłam małą szafę i próbowałam znaleźć coś dla siebie. Było tam mnóstwo wielkich bluz, więc wzięłam szarą, która będzie mi sięgać chyba do kolan. Poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam na siebie ten wielki "namiot". Dosłownie pływałam w tej bluzie, ale była ciepła i to najważniejsze. Wyszłam z łazienki a na stole była już gotowa jajecznica i kanapki.
- Nono, punktujesz.
- Muszę, ale powiem Ci, że bluza leży jak ulał.
Razem zjedliśmy śniadanie, Andrzej przebrał się w dres i uciekł na trening. Ja postawiłam na swoim i posprzątałam po posiłku, a potem położyłam się na kanapie i wzięłam do ręki telefon. Sześć nieodebranych połączeń od Kamili i trzy od Konrada. Szybko oddzwoniłam do Kamili.
- Cześć.
- No nareszcie, gdzie Ty jesteś?
- A jak myślisz ?
- Czyli widzę wielki powrót.
- Dobra, dobra, wszyscy nie muszą o tym wiedzieć.
- Tylko mi powiedz, bo umrę z ciekawości. Czy Wy....
- Kamila...
- No mi nie powiesz?
- Tak i koniec tematu.
- Dobra, dobra, opowiesz mi jak wrócisz. - Andrzej mi opowie pierwszy - usłyszałam gdzieś z dala Konrada
- Cicho bądź Konrad, kiedy wracasz ?
- Nie wiem, Andrzej jest teraz na treningu, więc pewnie wieczorem będę w domu, muszę, bo jutro rano mam wizytę u lekarza.
- I jak to przyjął ?
- Niby dobrze, ale on nie wie co go czeka. Przepraszam Cię, ale muszę kończyć, ktoś dzwoni do drzwi.
Podeszłam do wizjera, spojrzałam i stała tam jakaś kobieta, nie znałam jej, ale otworzyłam.
- Dzień Dobry.
- O, dzień dobry - zdziwienie na jej twarzy było przezabawne
- Jest Andrzej ?
- Nie, niestety nie ma, jest na treningu.
- A Pani to kto ?
- Koleżanka, a Pani ?
- Ja jestem mamą Andrzeja - nagle zrobiło mi się tak głupio, drzwi od mieszkania syna otwiera jakaś dziewczyna ubrana tylko w jego bluzę
- Proszę niech Pani oczywiście wejdzie, Andrzej powinien być za jakieś pół godziny.
Kobieta weszła do mieszkania i zdjęła płaszcz. Była bardzo elegancko ubrana, włosy ułożone w kok, pełen makijaż i niesamowity zapach perfum.
- Z grzeczności zaproponowałabym Pani herbatę czy kawę, ale myślę, że czuje się Pani tu jak u siebie w domu, a ja i tak nie wiem gdzie co jest, więc ja nie będę przeszkadzała.
- Widzę, że jesteś zakłopotana. Ja naprawdę nic sobie nie myślę, Andrzej jest dorosły, tylko z wyglądu jestem taka ostra.
- Tak w ogóle to jestem Olga.
- Bardzo mi miło. A jak długo jesteście razem ?
Tak naprawdę to byliśmy razem, wtedy unikałam Pani syna i wczoraj do niego przyjechałam i się z nim przespałam - ta wersja nie wydawała mi się odpowiednia, więc powiedziałam - No tak mniej więcej 2 miesiące.
- Mieszkasz w Bełchatowie ?
- Nie, mieszkam w Łodzi, studiuje tam.
- A co studiujesz ?
- Prawo.
- Ooo! Poważnie.
Po ponad 30 minutach przyszedł Andrzej, rozmowa była bardzo przyjemna, ale szczerze mówiąc ulżyło mi kiedy już przyszedł.
- Jestem kochanie.
- Cześć synuś. - była to przekomiczna chwila
- O, mamo. Hej, co Ty tu robisz ?
- A postanowiłam Cię odwiedzić.
- Widzę, że już poznałaś Olgę.
- Tak i żałuję, że wcześniej jej nam nie przedstawiłeś.
- Nigdy nie było okazji - wtrąciłam się do rozmowy
- Ale na mnie chyba już czas - powiedziałam, a spojrzenie Andrzeja pokazywało niezadowolenie
- O nie, nie. To ja się już zbieram, Wy jesteście młodzi, pobądźcie trochę ze sobą.
Pożegnaliśmy się z mamą Andrzeja, a potem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Matko Boska, jak mi się przedstawiła to myślałam, że padnę ze wstydu. Otworzyłam jej tylko w tej bluzie.
- Haha, nigdy nie robi mi takich niespodziewanych wizyt. Przynajmniej pierwsze spotkanie z rodzicami masz za sobą.
- Ta, wolałabym, żeby ono trochę inaczej wyglądało.

Andrzej złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie - to w takim razie, co dzisiaj będziemy robić?
- A co byś chciał - lekko musnęłam jego usta - na pewno nigdzie nie wychodzimy - Andrzej uśmiechnął się, wziął mnie na ręce i położyliśmy się na łóżku.
- Kocham Cię, wiesz ?
- Ja Ciebie też, ale jeżeli chcesz, żebym nadał z Tobą była, to musimy zamówić pizze, bo umieram z głodu.
- W takim razie nie mam wyjścia.
Leżeliśmy tak do samego wieczora, nie myśląc o niczym, po prostu się wygłupialiśmy jak małe dzieci.

Było naprawdę uroczo, Andrzej złapał mnie za rękę, spojrzał mi w oczy.
- Wiesz, że sobie poradzimy...
Automatycznie mój wzrok uciekł
- Olga, spójrz na mnie. Poradzimy sobie rozumiesz.
Czułam w nim wielkie wsparcie i to mnie aż wzruszało.
Ze łzami w oczach twierdząco pokiwałam głową i się do niego mocno przytuliłam.










********************************************************************************
Kolejny rozdział. Bardzo przepraszam, że tyle czekaliście. Poprawię się.
Jak się podoba ?

CZEKAM NA KOMENTARZE ;**

Pozdrawiam ;**

PS. Macie już ferie ? Jakieś plany ?








2 komentarze:

  1. Cudeńko *.*
    Hahah czyli Olga poniekąd rodziców Andrzeja już zna...no jeszcze tatuś został ale to może młodzi pojadą do Niego xD
    Super że Olga ma tajie wsparcie w Andrzeju i siatkarz nie daje po sobie poznać przerażenia które zapewne Mu towrzyszy.
    Pozdrawiam i cieszę się że już jesteś ;*
    Zapraszam do siebie:
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, ale mam nadzieję,że kolejne będą szybciej.. :) <3

    OdpowiedzUsuń