poniedziałek, 13 października 2014

Rozdzial 2

Film naprawdę mi się spodobał. Nawet przerósł moje oczekiwania, więc ten wypad uważam za bardzo udany. Po filmie poszłyśmy jeszcze na małe zakupy, gdzie kupiłam piękną sukienkę na zbliżającą się imprezę. Kamila kupiła sobie szpilki i obie uradowane wróciłyśmy taksówką do domu.
Nalałam pełną wannę wody, wlałam moje ulubione aromaty, zapaliłam świeczki i biorąc gorącą kąpiel, odprężałam się przez cudowny wieczór.

Do imprezy został tylko jeden dzień, więc razem z Konradem pojechaliśmy kupić jedzenie. Oczywiście umówiliśmy się ze wszystkimi, że każdy coś przynosi. No, ale podstawowe rzeczy musiałam mieć. Kupiliśmy jeszcze takie extra maski, które przedstawiały postaci z bajek i komiksów. Wyglądały przezabawnie, więc każdy uczestnik imprezy będzie taką miał.
Po zakupach pojechałam do rodziców, bo przyjechała moja siostra Marta, a to jest naprawdę święto, bo na co dzień mieszka ona w Hiszpanii. Tak, codziennie słońce, morze i pomarańcze. Tak jej zazdroszczę.
Do rodziców miałam ok. 25 min samochodem, ale tłukłam się przez wielkie korki i ta droga zajęła mi aż 50 minut.
- Witam moją kochaną rodzinkę.
- A kto nas w końcu odwiedził.
- Ach mamo już nie przesadzaj.
- Aga od kiedy jesteś blondynką ?
- No trochę już się nie widziałyśmy, a hrabina nie zadzwoni na Skype'a.
- No chodź Ty moja poczwaro.
- Jestem Twoją starszą siostrą, więc szacunek młodziutka.
- A do kiedy zostajesz ?
- Myślałam, żeby tak pomęczyć Was cały tydzień.
- To wspaniale - krzyknęła mama
Mama i tak nigdy nie jest w pełni szczęśliwa, bo nigdy nie może mieć nas trzech równocześnie. Teraz Aga jest w Grecji, więc znowu kogoś nie ma.
- To ja biorę się za robienie obiadu - powiedziała mama
- Usiądź, my zrobimy razem. Musimy się nagadać.
Poszłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy robić zapiekankę pomidorową z mięsem.
- No opowiadaj jak sobie żyjesz. Imprezy, faceci i te sprawy.
- Żyję dobrze, imprezy w porządku, a faceci to klapa.
- Nie mów, że nikogo nie masz na oku.
- Powiem Ci szczerze, że nie. Jakoś się wcale nie rozglądam.
- No ale nie jesteś już taka młoda.
- Hahaha, odezwała się ta najmłodsza. Masz 30 lat i bez męża ?
- Męża nie mam, ale kogoś na oku mam.
- No proszę, nic mi o tym nie wiadomo.  Hiszpan ?
- Juan.
- Jak się poznaliście ?
- Długa historia, opowiem Ci innym razem.
- A długo już jesteście razem ?
- No 4 miesiące.
- Jesteście już 4 miesiące razem i żadnego zdjęcia mi nie wysłałaś ?
- Już dobra, dobra. Wyślę Ci.
- Słuchaj organizuję z Konradem imprezę. Wpadniesz ?
- No co Ty, będę się tam czuła jak jakaś babcia.
- No nie przesadzaj. Nie wyglądasz na tyle ile masz. Zrób to dla mnie.
- No okey. A kiedy ?
- Jutro, więc dzisiaj pojedziesz już ze mną. Co Ty na to ?
- Mama nie będzie zadowolona, ale okey.

Wszyscy zjedliśmy posiłek, a po nim poszliśmy na spacer i jak małe dzieci zbierałyśmy liście.



Po spacerze wróciłyśmy do mnie i oglądałyśmy zdjęcia z Hiszpanii, gdzie znalazł się nawet Juan. Muszę przyznać, że typowy Hiszpan. Przystojny, opalony brunet z nieziemskim uśmiechem. Odkąd pamiętam Marta zawsze miała farta do facetów. Pomimo, że dotąd nie znalazła tego jedynego, u jej boku zawsze kręcą się same przystojniaki. Opowiedziała mi całą historię poznania i przyznam, że jak z bajki, chyba każda dziewczyna by tak chciała.
 - Młoda, a jak sobie radzisz na studiach ?
- A przyszła pani prawniczka ma Cię zarzucić sloganem prawniczym ?
- Już się tak nie przechwalaj.
- Chcesz zobaczyć moją kieckę na jutro ?
- No dawaj, ale ja nie mam co na siebie ubrać. Nie myślałam, że gdzieś się zabawię.
- Spokojnie, znajdziesz coś u mnie w szafie.
Poszłam się przebrać, ubrałam wysokie szpilki, spięłam włosy i pewnym krokiem pokazałam się siostrze.
- Ulala, kiedy Ty tak wyrosłaś dzieciaku ?
- No dzisiaj powiedziałaś, że jestem już stara.
- Faceci padną jak Cię zobaczę.
- Bla,bla, bla.
- Dlaczego tak unikasz facetów ?
- Bo nie są mi potrzebni.
- No ale każdy chce mieć ukochaną osobę u boku, z którą się zestarzejemy, a przy tym gromadkę dzieci.
- Ja też to chce, ale teraz nie jest mi to potrzebne. Dobrze czuję się sama. Najważniejsze są dla mnie studia.
- Zobaczysz miłość Cię jeszcze zaskoczy.
- Dobra, dobra. Napijesz się wina ?
- No teraz mi to mówisz.
Poszłam po kieliszki i przy butelce czerwonego trunku spędziłyśmy cały wieczór.


Wstałyśmy około 11 i kurcze czułam się jak w dzieciństwie, kiedy w wakacje wszystkie razem spałyśmy w jednym łóżku. Zrobiłam nam na śniadanie płatki z mlekiem, a do tego pyszny sok z wyciskanych pomarańczy. Później skoczyłam do kwiaciarni po nowe słoneczniki, bo te od taty niestety długo nie wytrzymały.

Około 16 przyszedł do nas Konrad i pomógł przygotować wszystko. Przyniósł od niebie dwa stoły i kilka krzeseł. Zrobiliśmy małe przemeblowanko i od razu znalazło się dużo więcej miejsca.  Mam nadzieję, że wszyscy się pomieszczą.  Konrad zaniósł psa Agi do sąsiada, a ja poszłam wziąć prysznic. Wtedy makijaż i sukienka. Postawiłam na czerwień i lekkie fale.



Przed 19 przyszła Kamila, która wyglądała wspaniale. Nagrała najlepszą składankę jaką kiedykolwiek słyszałam. Po 20 zaczęli przychodzić imprezowicze i każdy dostał swoją maskę. Na wstępie kiedy wszyscy byli jeszcze trzeźwi zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Nawet nie wiem skąd wzięło się tyle ludzi. Ale było extra, alkohol lał się litrami, ale przecież raz się żyje. Ci najbardziej wytrzymali postanowili zagrać w alkochińczyka, co skończyło się niezłym upiciem. Z racji tego, że z niektórymi osobami znałam się tylko z widzenia to każdy musiał wypić kolejkę na zapoznanie i tak było z każdym. Królami parkietu oczywiście byli panowie, którzy wywijali z dziewczynami całą noc.
Pewien wysoki facet, którego kojarzyłam tylko z uczelni poprosił mnie o taniec, więc się zgodziłam.
- Świetna impreza.
- Dzięki, Ty chodzisz na zarządzanie, co nie ?
- Tak, tak. Andrzej jestem.
- A ja...
- Wiem, wiem. Olga. To jest chyba najlepsza domówka na jakiej byłem.
- Strasznie się cieszę, cały pomysł to był Konrada, ale jest genialnie, więc dobrze, że mnie przekonał.

I tak rozmawialiśmy przez jeden taniec, później drugi. Muszę przyznać, że  bardzo dobrze tańczy. Później namówił mnie na wyjście na balkon.
Wyszliśmy i Andrzej zapalił papierosa.
- Chcesz ?
- Nie, dzięki.
- No ale spróbuj chociaż.
- Naprawdę, wolę nie.
- No jak chcesz. A powiedz mi skąd się znacie z Konradem ?
- Od samego dzieciństwa się znamy i tak jakoś wyszło, że mieszkamy obok siebie. - powiedziałam, a przy tym na moim ciele pojawiła się gęsia skórka z zimna.
- Chyba Ci zimno, załóż. - Andrzej zdjął swoją kurtkę i dał mi.
- Dzięki, nie pomyślałam, że jest tak zimno.

Andrzej dopalił papierosa i zasugerowałam, żebyśmy wrócili do środka się pobawić. Postanowiłam całkowicie zaszaleć i nie ograniczałam się z alkoholem, później już nic nie pamiętałam, oprócz zdjęć, których robiliśmy sobie mnóstwo.
Rano się obudziłam w ciuchach, a w mieszkaniu był totalny syf. Nie mówiąc nic o kacu, który był jak stąd do wieczności.

**************************************************
Drugi rozdział za mną !! Jak wrażenia ?

CZEKAM NA KOMENTARZE !!

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Pozdrawiam ;**

5 komentarzy:

  1. Domyślam się, że tutaj chodzi o Andrzeja Wronę. :D
    Świetny rozdział. Czekam na więcej. :*
    Pozdrawiam.
    I zapraszam do mnie:
    http://pisanesiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że o Andrzeja, ale Olga jeszcze nie wiem kim on jest.

      Już wchodzę ;*

      Usuń
  2. Mi się podoba :) Chciałabym zobaczyć minę Olgi gdy się dowie kim jest Andrzej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się bardzo ciekawie :) Będę tutaj częściej wpadać :)
    A tymczasem zapraszam do mnie :) http://zabawa-w-dwa-ognie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Superowo! Zapraszam na dwójeczkę:* http://volleyball-its-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń