- Obudziła się - usłyszałam czyiś głos.
Podniosłam się i zobaczyłam mamę, tatę, Martę i Konrada, a wszyscy byliśmy w szpitalnym pokoju.
- Kochanie nawet nie wiesz jak się martwiliśmy.
- Ale co się stało ? - powiedziałam z wielkim zmieszaniem
- Strasznie rozbolała Cię głowa, zemdlałaś i przywiózł Cię jakiś chłopak. - z zatroskaniem powiedziała mama
- Andrzej Cię przywiózł - dodał Konrad
- Pamiętam tylko jak zrobiło mi się strasznie duszno w klubie i mieliśmy wrócić do domu. No ale co tak właściwie mi jest ? - zapytałam z niepokojem
- Lekarze zrobili wszystkie badania i jak na razie niczego nie wykryli, ale na resztę badań musisz trochę poczekać.
Po chwili wszedł pan doktor, który miał na sobie biały fartuch a pod nim kolorową koszulę w kwiaty. Wyglądał komicznie. No cóż, tacy ludzie też są.
- Jak się pani dzisiaj czuje ? - zapytał z luzackim podejściem
- Bardzo dobrze, nic mi nie dolega. A kiedy będę mogła wyjść ?
- Jeżeli przez dzisiejszy dzień nic się nie stanie, to jutro może pani już wracać do domu.
- No i bardzo dobrze - powiedziałam z zadowoleniem
Cała rodzina siedziała ze mną jeszcze kilka godzin, ale później powiedziałam im, że nie muszą cały czas tu siedzieć. Podziękowałam im za wszystko i poprosiłam Konrada, by przywiózł mi chociaż tableta, bo nudy w szpitalu mogą zabić. Przeglądałam sobie internet, gdy nagle ktoś zapukał. Zza drzwi wyłoniły się trzy słoneczniki.
- Zapraszam - powiedziałam ze zdziwieniem, bo kompletnie nie wiedziałam kto to jest.
- Cześć!
- O Andrzej. Cześć!
- Konrad mi napisał, że już wróciłaś do żywych, a Twoi rodzice już poszli, więc przyszedłem sprawdzić jak się czujesz.
- Ku zdziwieniu wszystkim czuję się bardzo dobrze - powiedziałam z zadowoleniem - A i chcę Ci bardzo podziękować, bo słyszałam, że Ty mnie tu przywiozłeś
- No tak się złożyło, że akurat w tym niefortunnym momencie byłaś ze mną.
- Taka tam przygoda po meczu - wspólnie zaczęliśmy się śmiać
- A tak właściwie, to co od czego ten ból ?
- Lekarze nie wiedzą, na razie niczego nie wykryli, a na resztę badań trzeba jeszcze trochę poczekać.
- Wystraszyłam mnie trochę wczoraj...
- Każdy potrzebuje podniesienia adrenaliny.
- Ja podziękuję za taką adrenalinę.
Porozmawialiśmy jeszcze z godzinkę, a później Andrzej musiał lecieć na trening, ja zaczęłam czytać książkę, ale po chwili zrobiłam się tak zmęczona, że nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
Rano obudziłam się bardzo wypoczęta, od razu po obchodzie lekarzy zadzwoniłam po Konrada, by po mnie przyjechał. Wróciliśmy do mieszkania i po chwili była już u mnie moja mama. Przywiozła ze sobą moje ulubione ciasto i wielki bukiet pięknych słoneczników.
- Mamuś, co ja bym bez Ciebie zrobiła.
- Widzę, że ktoś mnie ubiegł ze słonecznikami.
- Andrzej przywiózł mi je, to ten koleś który wczoraj mnie przywiózł do szpitala.
- Wiesz, że musisz teraz na siebie uważać ?
- No, ale mówiłaś, że nic nie wykryli.
- Jak na razie. Dlatego naprawdę oszczędzaj się.
Cały mój świetny humor odleciał. Trochę się przeraziłam, aż przez moje ciało przebiegły zimne dreszcze, ale nie mogłam dopuścić tej myśli do swojego mózgu, więc szybko zmieniłam temat, obiecując przy tym mamie, że będę dbać o siebie.
- Zapomniałam Ci powiedzieć, pojutrze babcia do nas przyjeżdża.
- Naprawdę - powiedziałam z niedowierzaniem
- No tak, namówiłam ją.
- Już nie mogę się doczekać.
Babcia to moja bratnia dusza. Niestety mieszka nad morzem i mamy do niej daleko. Ale pamiętam każde wakacje, które u niej spędzałyśmy razem z Martą i Agą. To był czasy, całe dnie na plaży, długie romantyczne, wieczorne spacery. Ah, jak ja bym chciała do tych czasów wrócić. Razem z mamą zrobiłyśmy obiad, a później usiadłyśmy i mama przywiozła ze sobą stare zdjęcia, o które ją prosiłam. Śmiechu było co nie miara.
Po jakiejś godzince mama musiała jechać do pracy, a ja zabrałam się do sortowania zdjęć. Najlepsze wybrałam i przykleiłam sobie na ścianę. Później dokończyłam moją książkę, wzięłam gorącą kąpiel i poszłam spać.
Rano zadzwoniłam po Kamilę i poszłyśmy na siłownię. Trochę ruchu dobrze mi zrobiło, wróciłyśmy do siebie, wzięłam gorący prysznic, spięłam włosy w luźnego warkocza, usiadłam na parapecie i pijąc kawę podziwiałam budzącą się do życia Łódź. Trwało to niecałe 10 minut, bo piękną chwilę przerwał mi dźwięk telefonu.
- Właśnie przerwałeś mi błogą chwilę spokoju, więc lepiej miej coś ważnego. - powiedziałam zirytowana
- Jedziesz z nami na grilla ?
- W październiku ?
- No tak.
- A do kogo ?
- Do Karola, poznałaś go na imprezie.
- Wiesz co nie mam ochoty. Jakoś nie przepadam za tym kolesiem.
- No weź, fajnie będzie.
- Jeźdźcie sami, ja sobie posiedzę w domu. Mam kilka spraw jeszcze do załatwienia na uczelni, więc naprawdę odpadam.
- No okey.
- Bawcie się dobrze.
Wprawdzie nie miałam nic do roboty, ale naprawdę nie chciało mi się tam iść. Nie miałach ochoty przebywać w tłumie ludzi, którzy piją, palą, a ja muszę na siebie uważać. Z braku zajęcia, postanowiłam zrobić porządki. Zmyłam podłogi, wyprałam firany, umyłam całą kuchnię i łazienkę. Nie wiem co mnie natchnęło, zwykle to jestem wielkim przeciwnikiem i do sprzątania jestem ostatnia, ale dzisiaj jakoś robiłam to z przyjemnością. Sprzątnięcie zajęło mi sporo czasu i naprawdę się zmęczyłam. Po chwili zadzwonił mój mecenas, u którego mam praktyki i powiedział, że ma dla mnie wszystkie materiały potrzebne do następnej rozprawy. Także chcąc czy nie chcąc musiałam się przebrać i pojechałam do kancelarii.
Czekała na mnie piękna sterta kartek i kodeksów. Jak ja to kocham. Po drodze do domu wjechałam jeszcze do supermarketu po coś do jedzenia, bo lodówka u mnie świeci pustkami. Wjeżdżając u nas na parking jakiś burak prawie we mnie wjechał.
- Czy Pan jest ślepy ? - zapytałam z wielkim oburzeniem nie widząc kto jest kierowcą
- Przepraszam Panią - odpowiedział - o Olga, przepraszam naprawdę Cię nie widziałem
- Andrzej ?
- Jeszcze raz Cię przepraszam.
- Dobra, następnym razem uważaj. A co Ty tu robisz ? - zapytałam
- No jedziemy na tego grilla, a Konrad mówił, że mam wpaść jeszcze do niego. A Ty gotowa ?
- Ja nie jadę.
- Dlaczego ?
- Wiesz, nie mam ochoty, poza tym nie przepadam za tym całym Karolem.
- Ale tam będzie dużo ludzi.
- To też jest powód, naprawdę nie mam nastroju bawić się w tłumie.
- Nie będę Cię zmuszał. Dobra to lecę na górę, a ty parkuj. Przynajmniej w Ciebie nie wjadę.
Poszłam do mieszkania, robiłam sobie kanapki i po 5 minutach słyszę dzwonek do drzwi, otwieram a w nich stoi Andrzej.
- No dobra, skoro nie chcesz być w tłumie, to ubierz się ciepło i zejdź na dół.
- Ale po co ? Naprawdę mi się nie chce.
- Nie marudź tylko chodź.
Wzięłam kurtkę, czapkę, ciepłe rękawiczki i zeszłam na parking.
- I po co miałam się tak ubrać ?
- Wsiadaj do tej extra limuzyny i nie pytaj.
- Gdzie Ty chcesz mnie zabrać ? Ja naprawdę nie jadę do Karola.
- Mówiłem nie pytaj. Nie jedziemy do Karola.
Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy, Andrzej puścił płytę Michael'a Jacksona, która wprost uwielbiam.
- I tak całą drogę będziemy milczeć ?
- No możesz opowiadać. Co dzisiaj robiłaś ?
- Żyłam pełnią życia sprzątając całe mieszkanie. Długo jeszcze pojedziemy ?
- Już jesteśmy.
Wyszłam z samochodu i zobaczyłam małe jeziorko otoczone mnóstwem drzew. Wyglądało jak z bajki.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam
- Kiedyś dziadek mnie tu zabierał i zawsze sobie robiliśmy ognisko, a że dzisiaj nastawiłem się na ognisko, więc zrobimy sobie je tutaj.
- Haha, żartujesz ? Dlaczego nie pojechałeś z Konradem ?
- Stwierdziliśmy, że głupio by było gdybyś została sama, nie chciałaś tłumu ludzie, więc ja chyba nie będę Ci przeszkadzał.
- Wy to macie pomysły. No ale dobra, gdzie masz jakieś drzewo ?
- Ty usiądź ja przyniosę.
- Nie będę siedziała i patrzała jak nosisz. Pójdę z Tobą.
Rozpaliliśmy ognisko, Andrzej znalazł dwa pieńki i usiedliśmy przy płonącym świetle. Ciepło było naprawdę wspaniałe.
- Konrad mi powiedział, że uwielbiasz słoneczniki. Dlaczego akurat one ?
- Słoneczniki dają takie szczęście. Są takie jakieś pocieszne, jak słońce i zawsze poprawiają mi humor.
Andrzej w trakcie wyjął fajkę i chciał zapalić.
- Sorry, że Ci to mówię, ale możesz nie palić przy mnie ? Strasznie nie lubię dymu z papierosa.
- Spoko, ale szkodzi Ci czy po prostu nie lubisz ?
- Nie powinnam przebywać w takim otoczeniu. Wiesz, nie lubię o tym mówić, bo nie chcę, żeby ktoś mi współczuł. Byłam bardzo chora kiedyś, więc teraz muszę uważać.
- Ale co Ci było ?
- Miałam raka, ale spokojnie teraz jest już wszystko w porządku, żadnych przerzutów, kompletnie nic. Ale wolę dmuchać na zimne.
- Przepraszam, że Cię o to zapytałem.
- Przestań, to jest normalne. Ale porozmawiajmy o czymś zabawniejszym. Kiedy gracie kolejny mecz ?
- Za trzy dni, gramy na wyjeździe z Olsztynem.
- Łoo, trochę daleko.
- Wszystko się da.
Zrobiło się już ciemno i trochę było mi zimno. Andrzej widział, że trzęsę się jak galareta, więc zaproponował byśmy wrócili już do Łodzi.
- Może wjedziemy na jakąś pizze, bo powiem szczerze, że strasznie zgłodniałem.
- Nie wzięłam żadnych pieniędzy.
- Ach jakie to straszne, czy Ty naprawdę myślisz, że pozwoliłbym Ci zapłacić ?
- No wiesz, wielu kolesi już w życiu poznałam. Ale w takim razie zwracam honor.
Weszliśmy do lokalu w Łodzi i po chwili podeszli do Andrzeja kibice. Chcieli sobie z nim zrobić zdjęcie, więc ja usiadłam do stolika i spojrzałam w menu.
- I jaką jemy ?
- Pozycja 5, może być ?
- Okey.
Po 20 minutach dostaliśmy wielką pizze, która zniknęła w moment. Andrzej zapłacił rachunek i wyszliśmy z pizzerii.
- Jakie to uczucie mieć tylu fanów, którzy uważają Was za normalnie bogów ?
- Fajne uczucie. No ale jak Ty mnie odbierasz ?
- Jako normalnego faceta.
- No własnie i taki jestem. Nie czuję się nikim wyjątkowym.
Po chwili rozmowy poprosiłam Andrzeja by odwiózł mnie do domu.
- No i jesteśmy.
- Chciałbym Ci bardzo podziękować. Naprawdę było fajnie i zabawnie.
- No widzisz, ja mam zawsze dobre pomysły.
- Jeszcze raz dzięki, pa.
- Hejo.
Wróciłam do domu w dużo lepszym humorze niż go opuszczałam. Wzięłam gorącą kąpiel, nalałam moje ulubione olejki i naprawdę się odprężyłam. Moją głowę zaprzątał tylko dzisiejszy wieczór. Nie spodziewałam się, że tak fajnie go spędzę. Chyba polubiłam Andrzeja. Ale, ale zaraz Olga, nie rozpędzaj się. Świat bez facetów jest łatwiejszy.
*************************************************************************
Rozdział jest !! Ciężko mi idzie z tym pisaniem, bo czasu brak, ale staram się jak mogę.
Czekam na komentarze, to mnie najbardziej motywuje. Pokażcie czy Wam się podoba, czy nie ;)
Liczę na Was.
Pozdrawiam ;**
Andrzej jak się postarał :) Dobrze, że Olga już czuje się dobrze, mam nadzieję, że te bóle jej nie powrócą :) Hmmm, tylko dlaczego ona nie przepada za Karolem? Czy ja coś przegapiłam?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nic nie przegapiłaś, z Karolem jeszcze wszystko się wyjaśni ;)
UsuńCiekawi mnie dlaczego ona tak Karola nie lubi. A Andrzej jest taki dobry. :3
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że Oldze nic poważnego się nie stało.
I zapraszam do mnie n1 0! http://pisanesiatkowka.blogspot.com/
UsuńJuż wpadam ;)
UsuńŚwietny blog :) Trafiłam na niego dzisiaj i od razu wydawał się super a po nadrobieniu całości jest genialny !! :) Czekam na dalszy rozwój akcji :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo, nawet nie wiesz jak takie komentarze podnoszą mnie na duchu ;) Z każdym rozdziałem akcja będzie się coraz bardziej rozwijać ;)
Usuń