sobota, 27 grudnia 2014

Rozdzial 9

Dzień jak co dzień. Rano pobudka lekkie śniadanie, godzinna siłownia i tym razem kancelaria i wykłady. Cały dzień poza domem, zapowiada się wprost niesamowicie. Muszę sobie tak wmawiać, żeby jakkolwiek wyjść z łóżka. Konrad napisał mi SMS, że nie przyjdzie na pierwsze ćwiczenia, więc musiałam jechać sama.
Na szczęście ćwiczenia były ciekawe, byliśmy podzieleni na grupy i jak zwykle rozprawa sądowa na jakiś temat. Grupa, w której byłam nie dała szans przeciwnikom i wygraliśmy cały proces. Po 2 godzinach wykładowca dał nam 20 minut przerwy. Razem ze znajomymi poszliśmy na wielką pyszną kawę do kawiarenki w uczelni. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu, ku mojemu zdziwieniu był to mój lekarz. Szybko odebrałam i powiedział mi, że są już moje wyniki i najlepiej by było gdybym do niego przyjechała, więc zaproponowałam godzinę 16, powinnam się wyrobić. Od razu po doktorze zadzwonił Andrzej.
- Hej.
- Cześć. Jesteś w domu ?
- Nie, od dwóch godzin na uczelni.
- No to perfekcyjnie.
- A dlaczego ? - zapytałam i Andrzej się rozłączył
- No bo ja też tu jestem - usłyszałam męski głos za moimi plecami
- OOO - podeszłam do niego i dałam buziaka na przywitanie
- I od razu dzień staje się lepszy. Może powtórka ? - uwodzicielskie oczy Andrzeja były naprawdę przekonywujące
- Nie za dobrze by Ci było ?  - Andrzej przecząco pokręcił głową i skradł mi szybkiego całusa - A co tu robisz ?
- No wiesz, też studiuję i kiedy tylko mam czas muszę pozaliczać trochę.
- Ale codziennie przyjeżdżałeś do mnie, kiedy się uczyłeś ?
- Trzeba oddzielać sprawy ważne od ważniejszych, na naukę miałem czas w nocy. O której kończysz ?
- O 13, ale potem muszę pojechać do kancelarii i jeszcze do lekarza.
- W planach mam naszą pierwszą randkę, więc będę musiał trochę zaczekać.
- Coś specjalnego ?
- Na 19 zamówiłem stolik w restauracji.
- Naprawdę ? Ja nie mam co na siebie włożyć.
- Standard. - jego kąciki ust powędrowały ku górze
- Muszę już lecieć, mam zajęcia. To do zobaczenia wieczorem.
Odeszłam z uśmiechem na ustach i już nie mogłam się doczekać wieczora. Wykłady zleciały mi szybko, pojechałam do kancelarii i wypełniłam wszystkie papiery dotyczące stażu. Później przez wielkie korki jechałam do szpitala. Weszłam do gabinetu i aż mnie dreszcz przeszedł.
- Dzień Dobry.
- Witam Cię Olga. Powiedz mi jak ostatnio się czujesz ?
- Bardzo dobrze, chociaż kilka razy miałam zawroty głowy, ale mam teraz burzliwy czas w moim życiu i to pewnie dlatego.
- Olga znamy się od wielu lat i nie będę prze Tobą niczego ukrywał. Tu masz wyniki.
Wzięłam kilka kartek do ręki i nie do końca zorientowałam się, że to przecież moje wyniki. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Czy to znaczy, że... - zapytałam dla upewnienia
- Tak, strasznie mi przykro, ale masz białaczkę. - ogarnął mnie totalny paraliż, nie byłam w stanie pojąć tych słów - Choroba powróciła. Przerzuty są już w mózgu.
- Ale jak to ? Dlaczego nie zauważono tego wcześniej ?
- Dowiedzieliśmy się tydzień temu i zrobiłem kolejne badania. Niestety..
- Czyli to całe piekło, które kiedyś przeżyłam powróci ?
- Musimy szybko zacząć leczenie, bo sprawa jest poważna.
- Rodzice wiedzą ?
- Nie, jesteś już dorosła, Ty o tym decydujesz, ale muszę tylko powiedzieć, że sprawa jest dużo poważniejsza niż te 7 lat temu. Twój organizm jest dużo słabszy, ale obiecuję Ci, że zrobimy wszystko byś z tego wyszła. Przyjdź jutro, zrobimy dodatkowe badania i zaczniemy leczenie.
- Dobra, dziękuję. Do widzenia.
Wybiegłam ze szpitala, wsiadłam do auta i zaczęłam płakać. Dlaczego znowu ja ? Dlaczego nie mogę mieć spokojnego życia ?
W pełnym rozkojarzeniu wróciłam do domu. Automatycznie wszystkie wspomnienia choroby wróciły, ból, zmęczenie byłam przerażona tym wszystkim. Chciałam zadzwonić do Andrzeja i odwołać randkę, ale później stwierdziłam, że użalanie mi nie pomoże, dzisiaj będzie ostatni dzień, w którym choroba nie zawładnie moim życiem. Wykąpałam się, podkręciłam włosy, zrobiłam wyrazisty makijaż i ubrałam sukienkę.



Po 10 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a przede mną ukazał się wysoki, elegancki mężczyzna.
- Dobry wieczór - uwodzicielskim głosem przywitał mnie Andrzej
- Dobry wieczór panie dżentelmenie.
- Czy jest pani już gotowa ?
- Ależ oczywiście.
Andrzej wziął mój płaszcz i pomógł mi go założyć, zjechaliśmy windą i wsiedliśmy do jego auta. Dojechaliśmy do małej restauracyjki na uboczu miasta. Była przepiękna naprawdę magiczny klimat, a w tle leciały piękne ballady. 
Usiedliśmy do stolika, kelner przyniósł menu i wybraliśmy nasze dania.
- Strasznie cieszę się, że tu jesteś. Wyglądasz pięknie.
- Dziękuję. - Andrzej chwycił moją dłoń i poczułam przyjemne ciepło.
- Naprawdę Olga, znamy się nie długo, ale przy Tobie czuję się tak swobodnie. Cały czas tylko myślę o Tobie i mogę to powiedzieć, że Cię kocham, kocham Cię Olga.
Po moich policzkach pociekły łzy, to były tak piękne słowa, których nie wymawiam byle komu, ale wtedy wiedziałam, że dobrze robię.
- Ja też Cię kocham.
- Dlaczego płaczesz ?
- Ze szczęścia. - tak naprawdę był to płacz szczęście, a z drugiej strony rozpaczy. Uświadomiłam sobie, że mogę to wszystko stracić, to co jest dla mnie tak ważne.
- Mówiłaś, że byłaś u lekarza, wszystko okey ?
- Tak... jestem zdrowa jak ryba. - ciężko mi było skłamać, ale nie mogłam zniszczyć tej pięknej chwili.
Andrzej cały wieczór był czarujący, widziałam jak się starał i to było dla mnie najważniejsze. 
- Ubieraj płaszcz i zabieram Cię w tajemne miejsce.
- Porywasz mnie ?
- Ciebie zawsze - Andrzej puścił mi oczko i otworzył drzwi od samochodu.

Pojechaliśmy na obrzeża Łodzi, dojechaliśmy do jakiejś opustoszałej fabryki. Andrzej wziął moją rękę i szliśmy po schodach ciągle i ciągle.
- Andrzej ja już nie mogę, długo jeszcze ? - bardziej niż ze zmęczenia nie mogłam iść ze śmiechu
Teraz lepiej ? - Andrzej wziął mnie przez ramię i szedł dalej
- Oszalałeś ? Postaw mnie, jestem za ciężka.
- No ale mówiłaś, że nie dasz rady.
- Dobra, dobra postaw mnie.
- Już jesteśmy. Zamknij oczy i złap mnie za rękę.
Andrzej prowadził mnie jak małe dziecko. Czułam, że wyszliśmy na dwór i wtedy miałam otworzyć oczy. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Piękna panorama Łodzi. Było ciemno, więc blask latarni był naprawdę imponujący.
- Mieszkam tyle lat w Łodzi i nic o tym miejscu nie wiedziałam.
- Karol mi o nim powiedział, też nigdy tu nie byłem, ale robi wrażenie. No i pomyślałem, że zabiorę tu kogoś specjalnego, na kim będzie mi naprawdę zależeć. 
- I akurat wypadło na mnie ?
- No tak się po prostu złożyło. Poczekaj chwilę skoczę do auta po koc.
Andrzej przyszedł z kocem i usiedliśmy, podziwiając wieczorne życie miasta. 
- Jest Ci zimno ?
- Już teraz nie - przybliżyłam się do Andrzeja, a on objął mnie swoim ramieniem.- Chciałabym, żeby to było na zawsze.
- Postaramy się.
Posiedzieliśmy trochę i wtedy Andrzej odwiózł mnie do domu. Podziękowałam mu za cały dzień i wróciłam do mieszkania. Napuściłam wody do wanny, rozebrałam się i weszłam do gorącej wody, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Zaczęłam myśleć jak to teraz będzie. Okłamałam Andrzeja, a przecież i tak się o tym dowie. Po co to zrobiłam ? No tak, choć przez chwilę chciałam żyć w takim szczęściu. Naprawdę kocham Andrzeja, ale to nie może chyba dalej się potoczyć. Nie wiem jak on zareaguje na chorobę. To nie jest sielanka. Kompletnie nie wiem co mam zrobić... Jeżeli jeszcze bardziej się w to zaangażuje to oboje będziemy strasznie cierpieć. Nie mogę mu tego zrobić. 
******************************************************************************

Kolejny rozdział i smutne wieści. Powrót choroby, czy Olga sobie z tym poradzi ? 
 Powie Andrzejowi ?

CZEKAM NA WASZE OPINIE I KOMENTARZE !!!

Pozdrawiam ;**

środa, 17 grudnia 2014

Rozdzial 8

*****************************************************************************
Niby szybkie 3:0, ale trochę musieliśmy się pomęczyć. Po meczu położyłem się na boisku i musiałem trochę się rozgrzać, byłem dzisiaj w naprawdę słabym humorze, ale wiedziałem, że muszę iść jeszcze rozdać parę autografów. Podszedłem do barierek, znowu mnóstwo pisków. Jak to mnie śmieszy, cieszą się na mój widok jakbym nie wiem kim był. Chciałem już wracać do szatni, gdy ktoś zawołał moje imię. Odwróciłem się i ku mojemu zdziwieniu było to Olga. Co ona tu robi ? Byłem trochę zdezorientowany, ale szybko do niej podszedłem. Poprosiła mnie, żebym podpisał jakiś plakat i przyznam szczerze bardzo mi się podobał.
Bez wahania zaproponowałem Oldze by na mnie zaczekała i razem pojedziemy do mnie i w taki oto sposób mój bardzo zły dzień stał się odrobinę lepszym. Robiłem wszystko jak najszybciej mogłem, ale oczywiście jak ktoś coś chce, to zawsze są jakieś przeszkody. Sumując wszystko zajęło mi ponad 40 minut i już myślałem, że Olgi nie będzie, ale na szczęście wchodząc do samochodu zobaczyłem jej uśmiechnięte wielkie oczy. Pojechaliśmy do mnie, zrobiliśmy coś do jedzenia i przyszli Karol z Olą, Wojtek i paru innych kolesi z drużyny. Na początku obawiałem się, że Olga nie będzie się czuła z nami dobrze, ale szybko stwierdziłem, że pasuje do tego towarzystwa. Bawiliśmy się naprawdę świetnie. Zauważyłem jak Olga wchodzi do kuchni, więc poszedłem za nią zapytać się jak się czuje. Widziałem jak nieporadnie siłuje się z otworzeniem ogórków, więc pomogłem jej dotykając przy tym jej dłoni. Szczerze to zrobiłem to specjalnie, ale w bardzo dyskretny sposób. W mojej głowie była tylko jedna myśl. Przed tobą stoi taka piękna dziewczyna, jesteście nareszcie sami dokończ to co wtedy zacząłeś. Przełamałem się, powiedziałem jej, że to głupie co zrobię, ale lekko chwyciłem jej twarz, byłem już tak blisko i nagle do kuchni wszedł Wojtek. No nie znowu coś przeszkodziło. Olga była zakłopotana, więc szybko wróciła do pokoju. I mogę to skomentować jako totalną klapę. No ale cóż wróciłem do wszystkich i po godzinie Kamila zadzwoniła po Olgę. Odprowadziłem ją na parking. Widziałem jak idealna dziewczyna znowu ucieknie. Ale wtedy spostrzegłem się, że trzymam jej czapkę, zawołałam ją i wróciła. Podeszła do mnie, położyła ręce na mojej klacie i pocałowała mnie. Co ? Kompletnie się tego nie spodziewałem. To było niezwykłe, nie wiem jak to opisać. Chciałem to zrobić przez cały dzisiejszy wieczór, a ona podchodzi i już. I w taki oto sposób mój zły dzień stał się tym najlepszym.

*******************************************************************************

- Dzisiaj to Ci odpuszczę, ale jutro mi wszystko opowiesz. - z wielkim podekscytowaniem i radością zażądała Kamila
- Dobra, dobra - odpowiedziałam, czując przy tym lekkie zażenowanie
Całą drogę do domu spędziłyśmy w ciszy, widziałam jak co chwilę Kamila patrzała się na mnie ze swoim uśmieszkiem. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Za każdym razem kiedy ktoś nam przeszkadzał spadał mi kamień z serca, a tu nagle sama to zrobiłam. Naprawdę w tym momencie nie rozumiałam swoich myśli, ale wiedziałam tylko jedno, nawet mi się podobało. Z drugiej strony przytłaczała mnie myśl, że my się tak naprawdę w ogóle nie znamy. Kilka spotkań, a ja się na niego rzucam. Tak nie postępuje rozsądna Olga. W mojej głowie tworzyło się milion teorii, ale w głębi siebie czułam radość. 
Weszłam do mieszkania, rozebrałam się i wzięłam długi gorący prysznic. To mi było potrzebne. Położyłam się do łóżka, ale za nic nie mogłam zasnąć. Cały czas powracał do mnie ten moment, kiedy do niego podeszłam no i ... pocałowałam go. Kurcze pocałowałam tak przystojnego faceta. To się nie dzieje naprawdę. Skoczyłam do kuchni po sok pomarańczowy, przez przypadek spojrzałam na słoneczniki od Andrzeja i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wracając do łóżka usłyszałam dźwięk SMS, szybko podbiegłam do łóżka i z biciem serca sprawdziłam kto to, niestety to tylko Kamila : "Przez to całe twoje całowanie nie mogę spać!!" Odpisałam jej :"Nie martw się ja też ;)" 
Odczytałam wiadomość, ale ikonka koperty nie zniknęła, włączyłam ją i okazało się, że jeszcze jeden SMS na mnie czeka, ten już był od właściwej osoby i patrząc na godzinę musiał przyjść kiedy byłam pod prysznicem. "Możliwe, że już śpisz, ale musiałem do Ciebie napisać. Nie sądziłem, że to Ty wykonasz pierwszy krok, ale powiem Ci, że musimy to chyba jeszcze kiedyś powtórzyć. Także dzięki ;)" 
Po przeczytaniu tej wiadomości cieszyłam się jak dziecko, które znalazło 2 zł na chodniku. Jeszcze długo, długo rozmyślałam aż w końcu zasnęłam.
Rano obudził mnie dźwięk budzika, byłam nieprzytomna i jak zwykle włączyłam drzemkę, pierwsza śpię, druga śpię, trzecia śpię i nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzałam na zegarek i z moim ust wydobyło się kilka siarczystych przekleństw. Szybko pobiegłam otworzyć drzwi, a tam Konrad, który czekał na mnie byśmy pojechali na uczelnie.
- Cześć Kondzio.
- No chyba sobie ze mnie żartujesz, że Ty w pidżamie.
- 5 minut i jestem gotowa. Wejdź.
Szybko wyciągnęłam jakieś ciuchy z szafy, poszłam umyć zęby, związałam włosy i wzięłam w rękę jabłko. Nawet nie zdążyłam się wymalować. No ale cóż, na zajęcia z profesorem Markowskim nie można się spóźniać. 
Po 10 minutach byliśmy przy uczelni. Szybko zajęliśmy wolne miejsca i zaczął się wykład. Myślałam, że zasnę, kilka razy Konrad szturchał mnie, bo głowa sama opadała mi w dół. Na szczęście wykłady się skończyły i namówiłam Konrada byśmy pojechali do kawiarni na jakąś wielką kawę.
-Własnie tego mi było trzeba właśnie kawy.
-  A co się stało, że tak zaspałaś ?
- Kilka drzemek, a i tak nie byłam w stanie wstać. Nie mogłam wczoraj zasnąć.
- Kamila też nie mogła. A jak było na meczu ?- powiedział Konrad dodając ten swój głupi uśmieszek
- Dobra już się ze mnie nie nabijaj. Wiem, że Kamila Ci powiedziała.
- Znamy się tyle lat i nie sądziłem, że jesteś taka odważna. 
- Szczerze to ja też nie. 
- Spotkacie się dzisiaj ? - zapytał i podniósł brwi do góry
- Nie. Raczej nie. Nie wiem. Nie rozmawialiśmy, a poza tym z Bełchatowa to godzina drogi.
- Boisz się ?
- Czego ?
- No spotkania.
- Bać się nie boję, ale strasznie się denerwuje.
- Będzie dobrze, Andrzej na pewno Cię nie zabije.
- Ale pocieszenie. - szturchnęłam Konrada w bok, a ten wybuchł śmiechem.
- Dobra wracamy ? 
- Okey.
-Olga dziewczyna, która do szczęścia nie potrzebuje faceta. Haha - czyli ciąg dalszy nabijania się ze mnie
- Taka prawda, nie potrzebuje.
- A jednak pocałowałaś go.
- Tak pocałowałam. O niczym innym wtedy nie myślałam, tylko żeby go pocałować. To chciałeś usłyszeć ? Proszę Cię, sama nie wiem co o tym myśleć, więc nie denerwuj mnie.
- Spokojnie, spokojnie, ale chyba się dziewczę zakochało.
- Przypomnij mi ile lat się znamy ?
- Jakby zliczyć to 18 lat.
- Nie wiem jak to wytrzymałam. - Konrad parsknął śmiechem i dał mi buziaka w policzek.
Dojechaliśmy do bloku.
- Wrona's audi. A jednak kocha.
- To nie jest Andrzeja, to jest tego kolesia co się ostatnio wprowadził.
- I tak kocha.
Z uśmiechami na twarzy wróciliśmy do siebie. W mieszkaniu miałam totalny syf. Niepościelone łóżko, rozsypany puder. Sajgon. Przebrałam się w coś luźnego i wzięłam się za porządki. Po chwili zadzwonił telefon.
- Olga chcesz już pogadać ? - z ekscytacją pytała Kamila
- A chcesz zrobić ze mną ciasteczka ?
- Słucham ?
- No proszę, mam ochotę na pieczenie.
- A masz składniki ?
- Skoczę szybko do sklepu.
- Ok. Zaraz jestem.
Poleciałam szybko do sklepu i przy schodzeniu ze schodów zakręciło mi się w głowie. Chwile oparłam się o ścianę i poszłam dalej. To zapewne z tych wszystkich emocji.
Wróciłam do domu, Kamila przyniosła wino i zaczęłyśmy wyrabiać ciasto. Naprawdę świetnie spędzony czas. Miałam ręce całe umorusane w cieście, gdy mój telefon zadzwonił.
- Kamila, podasz mi telefon ?
- Pan Andrzej dzwoni. Uhuh.
- O kurde. Dawaj mi ten telefon. - podbiegłam do telefonu jak jakieś dziecko
Wzięłam głęboki oddech i z uśmiechem na twarzy powiedziałam:
- Cześć.
- Hej. Jestem po treningu i tak sobie pomyślałem, że może przejdziemy się na spacer.
- My ? Ale trochę daleko mamy do siebie.
- No akurat jestem w Łodzi.
- Znaczy akurat piekę ciasteczka z Kamilą, więc może wpadniesz i wtedy się przejdziemy ?
- To ja może wtedy wpadnę na chwilę do Konrada, Wy skończycie i wtedy się przejdziemy ?
- Pasuje. To do zobaczenia.
Wróciłam do pieczenia, które poszło nam bardzo szybko, 1/3 ciasteczek zjadłyśmy od razu po wypieczeniu, no ale nie mogłyśmy się powstrzymać. Następnie ubrałam się i poszłam po Andrzeja.
- Cześć.
- No hej.
- To my Was już zostawimy - powiedziała Kamila, zamykając drzwi do siebie
Spojrzeliśmy się na siebie i wymieniliśmy tylko uśmiechy, które później przerodził się w śmiech.
- Haha, dobrze, że pierwszą drętwą część mamy za sobą.
- Wiesz po tym co wczoraj się stało musiałem przyjechać i Cię zobaczyć.
- Miałam dzisiaj naprawdę zwariowany dzień, więc cieszę się, że jesteś.
- No trochę mnie wczoraj zaskoczyłaś.
- Ja sama siebie też. No, ale kilka razy nam przeszkodzono, więc to musiało się kiedyś wydarzyć.
Obeszliśmy cały park i zrobiło mi się trochę zimno, więc zaproponowałam, żeby poszli do mnie. Andrzej na początku chciał już pojechać, ale namówiłam go.
Postanowiłam podłączyć mojego xboxa, przy którym zawsze jest świetna zabawa. Andrzej mnie zaskoczył, bo wszystkie układy Michaela Jacksona znał na pamięć i wychodziły mu one profesjonalnie, ale poprzez mój taniec i tak było dużo śmiechu.
Usiedliśmy na kanapie by trochę odpocząć.
- Myślisz, że to by się mogło udać ? - zapytałam z ogromnym rozmyśleniem
- A dlaczego by nie miało się udać ?
- Nie wiem, ale nie mam ochoty na jakiś związek na miesiąc.
- Musimy spróbować. - mówiąc to Andrzej przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem - od
wczorajszego wieczora myślałem tylko o tym, żeby Cię zobaczyć.
Chwyciłam Andrzeja za rękę i wtuliłam się w niego.
- Wiesz co, jest już późno i muszę się zbierać. Strasznie tego nie chcę, ale jutro rano mam trening i sama rozumiesz.
- Okey, ale uważaj na siebie i zadzwoń jak dojedziesz.
- Tak jest mamusiu - przybliżył się do mnie i pocałował mnie w czoło.
Poczułam się tak bezpiecznie. Andrzej wyszedł, a ja poszłam pod prysznic. Włączyłam budzik na jutro i położyłam się do łóżka, byłam naprawdę cholernie zmęczona, ale czekałam na telefon, który zadzwonił po jakiś 30 minutach.
- Śpisz piękna ?
- Mówiłam, że czekam na telefon.
- Także informuję, że cały i zdrowy wróciłem do domu. Zadanie wykonane.
- Jaki posłuszny chłopczyk.
- Także słyszę, że jesteś zmęczona i nie będę Cię dłużej męczył. Śpij dobrze, dobranoc.
- Ty mnie nie męczysz. Dobranoc.
- To pa.
- Andrzej ?
- Tak ?
- Tak sobie myślałam o tym i mam nadzieję, że nam się uda.
- Czyli oficjalnie mogę powiedzieć, że jesteś moja ?
- Dobranoc.
Rozłączyłam się i z wielkim biciem serca próbowałam zasnąć.
********************************************************************************

Kolejny rozdział, przepraszam, że nie pojawił się w weekend, ale totalnie nie miałam czasu ;)

CZEKAM NA KOMENTARZE I OPINIE

POZDRAWIAM ;**

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdzial 7

Poleżałam sobie trochę w łóżku i na szczęście choroba odpuściła. Po niecałym tygodniu przerwy poszłam na siłownię i dałam sobie prawdziwy wycisk. Wróciłam do mieszkania i automatycznie zadzwonił telefon.
- Hej Olga.
- O Kama. Co tam ?
- Za 5 minut u Ciebie jestem.
- Możesz za 15, bo wróciłam z siłowni i muszę się wykąpać.
- Ok.
Także wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w coś ciepłego i po chwili Kamila była już u mnie.
- Co tak wcześnie Cię tu przygnało ? - zapytałam ze zdziwieniem
- Musimy pogadać.
- Dobra to siadaj, a ja zrobię kawę.
Usiadłyśmy na kanapie i nagle Kamila:
- No to opowiadaj.
- Ja? Ale o czym ? O tym jak przeleżałam kilka dni w łóżku ?
- Już nie udawaj. Widziałam kilka razu samochód Andrzeja, a ani razu go u nas nie było, więc musiał być u Ciebie.
- Wczoraj tylko był.
- A wtedy jak jechaliśmy do Karola ?
- Wtedy to miał jechać z Wami, ale jakoś wyszło, że pojechaliśmy na inne ognisko.
- No to widzę, że polubiłaś naszego Andrzeja.
- No spoko koleś.
- Kurcze Olga, gadasz ze mną jak z mamą. No powiedz mi może coś bardziej szczegółowo.
- No ale o czym ? - powiedziałam z uśmiechem na ustach
- No choćby o ognisku.
- Spotkałam Andrzeja na parkingu no i się zapytał czy jadę z Wami, powiedziałam, że nie. Więc postanowił, że pojedziemy na inne. Byliśmy gdzieś nad jeziorem, rozpaliliśmy ognisko i było bardzo fajnie.
- A ilu Was było ?
- No tylko my.
- OOO! Full romantic.
- Kamila, nie przesadzaj.
- Andrzej jest naprawdę super facetem, więc macie moje błogosławieństwo.
- Hahaha,
- A wczoraj pocieszył chorą duszę ?
- Pocieszył, a własnie Andrzej przyniósł mi zdjęcia z imprezy, chcesz obejrzeć ?
- Ty się jeszcze pytasz ?
Włączyłam zdjęcia na laptopie, bo już nie chciało mi się podłączać rzutnika. Było kilka przepięknych zdjęć Konrada i Kamili, więc od razu musiałam jej przesłać i dodatkowo zdjęcie, jak tańczyłyśmy na stole.
- A to z kim Andrzej tu tańczy ? Chyba masz konkurentkę.
- Wiesz, że to jestem ja ?
- Naprawdę ? Nie pamiętam tego, kompletnie Cię nie poznałam.
- Ja też nie pamiętam - na to automatycznie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A teraz tak poważnie, czujesz coś do niego ?
- Sama nie wiem. Bardzo dobrze się przy nim czuje. Ale jak już było bliżej, to kurde nie wiem czemu, ale szybko to przerwałam.
- Słucham ? Jak bliżej ?
- No stanęło na tym zdjęciu jak tańczyliśmy i tak spojrzeliśmy sobie w oczy i już było blisko, ale ja przesunęłam wtedy następne zdjęcie i zrobiło się niezręcznie.
- Żałujesz ?
- Z jednej strony chciałabym powiedzieć nie, ale to chyba nie będzie prawda.
- Przyjedzie dzisiaj ?
- Nie, ma mecz.
- Nie jedziesz ?
- Wczoraj czułam się fatalnie, więc powiedziałam, że nie jadę.
- Czujesz się już lepiej ?
- O niebo lepiej.
- No to na co czekasz. Kupuj bilet i jedź na mecz.
- Nie no co Ty, nie pojadę.
- Dlaczego ?
- To będzie wyglądało jakbym się za nim uganiała jakoś.
- On się na pewno ucieszy. O której jest mecz ?
- Chyba o 15, ale muszę jeszcze sprawdzić
- No to zobacz, czy są jeszcze bilety i jako dobra przyjaciółka pojadę z Tobą do Bełchatowa odwiedzić moją kochaną mamusię.
- Serio mówisz ?
- Widzę, że go lubisz, więc po obiedzie wyjazd. Jedziemy moim autem.
- Okey, to ja zamawiam bilet.
Z takim dziecięcym podnieceniem zamawiałam ten bilet i naprawdę cieszyłam się, że jadę. Rozmroziłam z zamrażalki kilka pierogów i szybko je sobie zrobiłam. Uwielbiam pierogi, mogłabym je jeść cały czas. To chyba moja jedyna taka słabość. No cóż moje pierogi szybko się skończyły, więc poszłam zrobić sobie delikatny makijaż, lekko podkręciłam włosy i wybrałam jakieś wygodne ciuchy.

Dostałam SMS od Kamili, że już  jedziemy, więc zabrałam ze sobą torbę i ruszyłyśmy. Po niecałej godzince byłyśmy już przed halą. Kamila mnie wysadziła i sama pojechała dalej. Do meczu było jakieś 10 minut i kolejka do wejścia była ogromna, także chwilę sobie postałam. Gdy weszłam na halę było już pełno ludzi, a mecz już się rozpoczął. Jakoś znalazłam swoje miejsce i zaczęłam kibicować. Skra była dużo lepsza od Olsztyna, więc nie było w meczu wielkiej walki. Szybkie 3:0, ale radość na hali ogromna. Obok mnie siedziały takie dwie dziewczyny, które miały plakat o Andrzeju i ciągle nim wymachiwały. To było urocze. Słyszałam jak w trakcie meczu mówiły, że nigdy nie uda im się złapać Wrony, a to ich marzenie, więc pomyślałam sobie, że im pomogę.
- Dziewczyny, słyszałam, że lubicie Wronę.
- No uwielbiamy - odpowiedziały równocześnie - chciałybyśmy z nim zdjęcie, ale nigdy nie dopchamy się przez ten tłum
- To ja Wam pomogę.
- No ale jak? Pani też się nie dopcha.
- Jestem Olga, znam Andrzeja i spróbuję Wam pomóc, ale nie obiecuję niczego.
Stałyśmy praktycznie na samym końcu tej grupy i widziałam, że Andrzej podchodzi. Rozdaje autografy i rozdaje i wtedy chce już iść, więc zawołałam "Andrzej". On odwrócił się i szukał kto go woła. Podniosłam rękę w górę, a on się uśmiechnął. Poprosił kibiców by przepuścili go do góry i przyszedł do nas.
- Cześć. Co Ty tu robisz ?
- Hej. Słuchaj. To są Twoje ogromne fanki i bardzo chciałyby sobie zrobić z Tobą zdjęcie.
- Z miłą chęcią. 
Andrzej zrobił sobie z nimi zdjęcie i podpisał im plakat. 
- Dziękujemy Ci Olga. Jesteś wspaniała. - powiedziały podekscytowane
- Nie ma za co dziewczyny. Bawcie się dobrze.
- A jednak przyjechałaś, ciesze się, że już się lepiej czujesz - powiedział Andrzej
- Kamila jechała do mamy, więc postanowiłam trochę pokibicować.
- Mogłaś napisać, dałbym Ci bilet.
- Dopiero dzisiaj zdecydowałam, że pojadę. 
- Poczekasz za mną ? Ja wezmę tylko prysznic. Poznasz Karola i innych moich znajomych ?
- Nie, nie będę Wam przeszkadzać.
- No tak, bo Ty z pewnością będziesz nam przeszkadzać. Postaram się wyjść jak najszybciej. Poczekaj na mnie, przyniosę Ci zaraz kluczyki od samochodu i możesz tam poczekać.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Jestem za chwilę.
Andrzej przyniósł mi kluczyki i poszłam usiąść do samochodu. Włączyłam radio a tam najnowsza płyta Justina Timberlake'a, która osobiście uwielbiam, także w miłej atmosferze spędziłam te 40 minut. W pewnym momencie nie chciało mi się już czekać, ale wtedy akurat Andrzej przyszedł.
- Przepraszam, że tak długo, ale musiałem jeszcze udzielić wywiadu i kibice mi nie pozwolili odejść.
- Okey. 
- To jedziemy do mnie i zaraz tam wszyscy dojadą.
- Trochę mi będzie głupio, bo Wy się wszyscy znacie, a ja nikogo nie znam.
- No to poznasz, uwierz mi to są naprawdę wyluzowani ludzie. Nie masz się czego obawiać.
Weszliśmy do mieszkania Andrzeja, które było bardzo nowoczesne, lubię taki styl. Dużo czerni i bieli. Wszystko się świetnie komponowało.
- Masz świetne mieszkanie, sam je projektowałeś czy już takie było ?
- Szczerze, to moja była to wszystko wymyśliła.
- Chyba nie trafiłam z pytaniem.
- Nie no okey, rozstaliśmy się w pokojowych warunkach.
Nagle w mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka. Andrzej otworzył i wszyscy weszli do środka.
Wszyscy się poznaliśmy i na pierwszy rzut oka wydawali się mega fajną ekipą. Karol przyniósł ze sobą karaoke i zabawa poszła w ruch. Królem mikrofonu był Wojtek Włodarczyk. Była naprawdę genialna zabawa. Poszłam na chwilę do kuchni po słoik ogórków, bo to była część naszej rywalizacji.
- I jak Ci się podobają moi znajomi ?
- O matko Andrzej przestraszyłeś mnie. Nie sądziłam, że są tacy fajni. Cieszę się, że przyjechałam.
- No ja mam nadzieję, że będziesz częściej tu wpadać. 
Oboje się uśmiechnęliśmy. 
- Widzę, że sobie nie radzisz z tymi ogórkami, daj ja je otworzę - powiedział Andrzej i przez przypadek złapał moją rękę. Podniosłam oczy ku górze, a on:
- Może to głupie co teraz zrobię i może to naprawdę źle wpłynąć, no ale cóż muszę zaryzykować - Andrzej podszedł do mnie, chwycił lekko moją twarz i nagle wszedł Wojtek.
- Gdzie są moje ogórki ? - z wielkim oburzeniem zapytał - albo nie będę Wam przeszkadzał.
- Tu są. Podałam je Wojtkowi i wróciłam do pokoju, gdzie byli wszyscy. Zabawa trwała dalej, ale po jakiś 30 minutach zadzwoniła Kamila, że chciałaby już wracać do domu.
Pożegnałam się ze wszystkimi i Andrzej odprowadził mnie na parking.
- Olga dzięki, że przyjechałaś.
- Nie ma za co. Świetna impreza.
- Słuchaj, nie chciałem, żeby ktoś nam dzisiaj przeszkodził.
- Wiem, Andrzej, a teraz Kamila na nas patrzy, więc dzięki za wszystko pa.
Odeszłam kawałek, a Andrzej mnie zawołał.
- Olga, mam Twoją czapkę. - wróciłam się, serce biło mi jak szalone, ale odważyłam się i powiedziałam
- Wiesz co zapomniałam jeszcze o czymś.
Wspięłam się na palce, oparłam dłonie na klatce Andrzeja i go pocałowałam. Trwało to może 2,3 sekundy, ale dla mnie była to cała wieczność. 
- To teraz już mogę jechać - powiedziałam, a na twarzy Andrzeja pojawił się tylko uśmiech.
Szybkim krokiem poszłam do samochodu. Wsiadłam i powiedziałam.
- Kamila nie pytaj o nic, wszystko widziałaś. Możemy jechać. 
No i szczęśliwa wróciłam do Łodzi, nie zdając sobie sprawy co przed chwilą się stało.

*******************************************************************************

Nareszcie !!! Długo na to czekałam. Jak się podoba ?
CZEKAM NA KOMENTARZE !!!
Pozdrawiam ;**
PS. Macie do mnie jakieś pytania ?