sobota, 27 grudnia 2014

Rozdzial 9

Dzień jak co dzień. Rano pobudka lekkie śniadanie, godzinna siłownia i tym razem kancelaria i wykłady. Cały dzień poza domem, zapowiada się wprost niesamowicie. Muszę sobie tak wmawiać, żeby jakkolwiek wyjść z łóżka. Konrad napisał mi SMS, że nie przyjdzie na pierwsze ćwiczenia, więc musiałam jechać sama.
Na szczęście ćwiczenia były ciekawe, byliśmy podzieleni na grupy i jak zwykle rozprawa sądowa na jakiś temat. Grupa, w której byłam nie dała szans przeciwnikom i wygraliśmy cały proces. Po 2 godzinach wykładowca dał nam 20 minut przerwy. Razem ze znajomymi poszliśmy na wielką pyszną kawę do kawiarenki w uczelni. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu, ku mojemu zdziwieniu był to mój lekarz. Szybko odebrałam i powiedział mi, że są już moje wyniki i najlepiej by było gdybym do niego przyjechała, więc zaproponowałam godzinę 16, powinnam się wyrobić. Od razu po doktorze zadzwonił Andrzej.
- Hej.
- Cześć. Jesteś w domu ?
- Nie, od dwóch godzin na uczelni.
- No to perfekcyjnie.
- A dlaczego ? - zapytałam i Andrzej się rozłączył
- No bo ja też tu jestem - usłyszałam męski głos za moimi plecami
- OOO - podeszłam do niego i dałam buziaka na przywitanie
- I od razu dzień staje się lepszy. Może powtórka ? - uwodzicielskie oczy Andrzeja były naprawdę przekonywujące
- Nie za dobrze by Ci było ?  - Andrzej przecząco pokręcił głową i skradł mi szybkiego całusa - A co tu robisz ?
- No wiesz, też studiuję i kiedy tylko mam czas muszę pozaliczać trochę.
- Ale codziennie przyjeżdżałeś do mnie, kiedy się uczyłeś ?
- Trzeba oddzielać sprawy ważne od ważniejszych, na naukę miałem czas w nocy. O której kończysz ?
- O 13, ale potem muszę pojechać do kancelarii i jeszcze do lekarza.
- W planach mam naszą pierwszą randkę, więc będę musiał trochę zaczekać.
- Coś specjalnego ?
- Na 19 zamówiłem stolik w restauracji.
- Naprawdę ? Ja nie mam co na siebie włożyć.
- Standard. - jego kąciki ust powędrowały ku górze
- Muszę już lecieć, mam zajęcia. To do zobaczenia wieczorem.
Odeszłam z uśmiechem na ustach i już nie mogłam się doczekać wieczora. Wykłady zleciały mi szybko, pojechałam do kancelarii i wypełniłam wszystkie papiery dotyczące stażu. Później przez wielkie korki jechałam do szpitala. Weszłam do gabinetu i aż mnie dreszcz przeszedł.
- Dzień Dobry.
- Witam Cię Olga. Powiedz mi jak ostatnio się czujesz ?
- Bardzo dobrze, chociaż kilka razy miałam zawroty głowy, ale mam teraz burzliwy czas w moim życiu i to pewnie dlatego.
- Olga znamy się od wielu lat i nie będę prze Tobą niczego ukrywał. Tu masz wyniki.
Wzięłam kilka kartek do ręki i nie do końca zorientowałam się, że to przecież moje wyniki. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Czy to znaczy, że... - zapytałam dla upewnienia
- Tak, strasznie mi przykro, ale masz białaczkę. - ogarnął mnie totalny paraliż, nie byłam w stanie pojąć tych słów - Choroba powróciła. Przerzuty są już w mózgu.
- Ale jak to ? Dlaczego nie zauważono tego wcześniej ?
- Dowiedzieliśmy się tydzień temu i zrobiłem kolejne badania. Niestety..
- Czyli to całe piekło, które kiedyś przeżyłam powróci ?
- Musimy szybko zacząć leczenie, bo sprawa jest poważna.
- Rodzice wiedzą ?
- Nie, jesteś już dorosła, Ty o tym decydujesz, ale muszę tylko powiedzieć, że sprawa jest dużo poważniejsza niż te 7 lat temu. Twój organizm jest dużo słabszy, ale obiecuję Ci, że zrobimy wszystko byś z tego wyszła. Przyjdź jutro, zrobimy dodatkowe badania i zaczniemy leczenie.
- Dobra, dziękuję. Do widzenia.
Wybiegłam ze szpitala, wsiadłam do auta i zaczęłam płakać. Dlaczego znowu ja ? Dlaczego nie mogę mieć spokojnego życia ?
W pełnym rozkojarzeniu wróciłam do domu. Automatycznie wszystkie wspomnienia choroby wróciły, ból, zmęczenie byłam przerażona tym wszystkim. Chciałam zadzwonić do Andrzeja i odwołać randkę, ale później stwierdziłam, że użalanie mi nie pomoże, dzisiaj będzie ostatni dzień, w którym choroba nie zawładnie moim życiem. Wykąpałam się, podkręciłam włosy, zrobiłam wyrazisty makijaż i ubrałam sukienkę.



Po 10 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a przede mną ukazał się wysoki, elegancki mężczyzna.
- Dobry wieczór - uwodzicielskim głosem przywitał mnie Andrzej
- Dobry wieczór panie dżentelmenie.
- Czy jest pani już gotowa ?
- Ależ oczywiście.
Andrzej wziął mój płaszcz i pomógł mi go założyć, zjechaliśmy windą i wsiedliśmy do jego auta. Dojechaliśmy do małej restauracyjki na uboczu miasta. Była przepiękna naprawdę magiczny klimat, a w tle leciały piękne ballady. 
Usiedliśmy do stolika, kelner przyniósł menu i wybraliśmy nasze dania.
- Strasznie cieszę się, że tu jesteś. Wyglądasz pięknie.
- Dziękuję. - Andrzej chwycił moją dłoń i poczułam przyjemne ciepło.
- Naprawdę Olga, znamy się nie długo, ale przy Tobie czuję się tak swobodnie. Cały czas tylko myślę o Tobie i mogę to powiedzieć, że Cię kocham, kocham Cię Olga.
Po moich policzkach pociekły łzy, to były tak piękne słowa, których nie wymawiam byle komu, ale wtedy wiedziałam, że dobrze robię.
- Ja też Cię kocham.
- Dlaczego płaczesz ?
- Ze szczęścia. - tak naprawdę był to płacz szczęście, a z drugiej strony rozpaczy. Uświadomiłam sobie, że mogę to wszystko stracić, to co jest dla mnie tak ważne.
- Mówiłaś, że byłaś u lekarza, wszystko okey ?
- Tak... jestem zdrowa jak ryba. - ciężko mi było skłamać, ale nie mogłam zniszczyć tej pięknej chwili.
Andrzej cały wieczór był czarujący, widziałam jak się starał i to było dla mnie najważniejsze. 
- Ubieraj płaszcz i zabieram Cię w tajemne miejsce.
- Porywasz mnie ?
- Ciebie zawsze - Andrzej puścił mi oczko i otworzył drzwi od samochodu.

Pojechaliśmy na obrzeża Łodzi, dojechaliśmy do jakiejś opustoszałej fabryki. Andrzej wziął moją rękę i szliśmy po schodach ciągle i ciągle.
- Andrzej ja już nie mogę, długo jeszcze ? - bardziej niż ze zmęczenia nie mogłam iść ze śmiechu
Teraz lepiej ? - Andrzej wziął mnie przez ramię i szedł dalej
- Oszalałeś ? Postaw mnie, jestem za ciężka.
- No ale mówiłaś, że nie dasz rady.
- Dobra, dobra postaw mnie.
- Już jesteśmy. Zamknij oczy i złap mnie za rękę.
Andrzej prowadził mnie jak małe dziecko. Czułam, że wyszliśmy na dwór i wtedy miałam otworzyć oczy. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Piękna panorama Łodzi. Było ciemno, więc blask latarni był naprawdę imponujący.
- Mieszkam tyle lat w Łodzi i nic o tym miejscu nie wiedziałam.
- Karol mi o nim powiedział, też nigdy tu nie byłem, ale robi wrażenie. No i pomyślałem, że zabiorę tu kogoś specjalnego, na kim będzie mi naprawdę zależeć. 
- I akurat wypadło na mnie ?
- No tak się po prostu złożyło. Poczekaj chwilę skoczę do auta po koc.
Andrzej przyszedł z kocem i usiedliśmy, podziwiając wieczorne życie miasta. 
- Jest Ci zimno ?
- Już teraz nie - przybliżyłam się do Andrzeja, a on objął mnie swoim ramieniem.- Chciałabym, żeby to było na zawsze.
- Postaramy się.
Posiedzieliśmy trochę i wtedy Andrzej odwiózł mnie do domu. Podziękowałam mu za cały dzień i wróciłam do mieszkania. Napuściłam wody do wanny, rozebrałam się i weszłam do gorącej wody, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Zaczęłam myśleć jak to teraz będzie. Okłamałam Andrzeja, a przecież i tak się o tym dowie. Po co to zrobiłam ? No tak, choć przez chwilę chciałam żyć w takim szczęściu. Naprawdę kocham Andrzeja, ale to nie może chyba dalej się potoczyć. Nie wiem jak on zareaguje na chorobę. To nie jest sielanka. Kompletnie nie wiem co mam zrobić... Jeżeli jeszcze bardziej się w to zaangażuje to oboje będziemy strasznie cierpieć. Nie mogę mu tego zrobić. 
******************************************************************************

Kolejny rozdział i smutne wieści. Powrót choroby, czy Olga sobie z tym poradzi ? 
 Powie Andrzejowi ?

CZEKAM NA WASZE OPINIE I KOMENTARZE !!!

Pozdrawiam ;**

środa, 17 grudnia 2014

Rozdzial 8

*****************************************************************************
Niby szybkie 3:0, ale trochę musieliśmy się pomęczyć. Po meczu położyłem się na boisku i musiałem trochę się rozgrzać, byłem dzisiaj w naprawdę słabym humorze, ale wiedziałem, że muszę iść jeszcze rozdać parę autografów. Podszedłem do barierek, znowu mnóstwo pisków. Jak to mnie śmieszy, cieszą się na mój widok jakbym nie wiem kim był. Chciałem już wracać do szatni, gdy ktoś zawołał moje imię. Odwróciłem się i ku mojemu zdziwieniu było to Olga. Co ona tu robi ? Byłem trochę zdezorientowany, ale szybko do niej podszedłem. Poprosiła mnie, żebym podpisał jakiś plakat i przyznam szczerze bardzo mi się podobał.
Bez wahania zaproponowałem Oldze by na mnie zaczekała i razem pojedziemy do mnie i w taki oto sposób mój bardzo zły dzień stał się odrobinę lepszym. Robiłem wszystko jak najszybciej mogłem, ale oczywiście jak ktoś coś chce, to zawsze są jakieś przeszkody. Sumując wszystko zajęło mi ponad 40 minut i już myślałem, że Olgi nie będzie, ale na szczęście wchodząc do samochodu zobaczyłem jej uśmiechnięte wielkie oczy. Pojechaliśmy do mnie, zrobiliśmy coś do jedzenia i przyszli Karol z Olą, Wojtek i paru innych kolesi z drużyny. Na początku obawiałem się, że Olga nie będzie się czuła z nami dobrze, ale szybko stwierdziłem, że pasuje do tego towarzystwa. Bawiliśmy się naprawdę świetnie. Zauważyłem jak Olga wchodzi do kuchni, więc poszedłem za nią zapytać się jak się czuje. Widziałem jak nieporadnie siłuje się z otworzeniem ogórków, więc pomogłem jej dotykając przy tym jej dłoni. Szczerze to zrobiłem to specjalnie, ale w bardzo dyskretny sposób. W mojej głowie była tylko jedna myśl. Przed tobą stoi taka piękna dziewczyna, jesteście nareszcie sami dokończ to co wtedy zacząłeś. Przełamałem się, powiedziałem jej, że to głupie co zrobię, ale lekko chwyciłem jej twarz, byłem już tak blisko i nagle do kuchni wszedł Wojtek. No nie znowu coś przeszkodziło. Olga była zakłopotana, więc szybko wróciła do pokoju. I mogę to skomentować jako totalną klapę. No ale cóż wróciłem do wszystkich i po godzinie Kamila zadzwoniła po Olgę. Odprowadziłem ją na parking. Widziałem jak idealna dziewczyna znowu ucieknie. Ale wtedy spostrzegłem się, że trzymam jej czapkę, zawołałam ją i wróciła. Podeszła do mnie, położyła ręce na mojej klacie i pocałowała mnie. Co ? Kompletnie się tego nie spodziewałem. To było niezwykłe, nie wiem jak to opisać. Chciałem to zrobić przez cały dzisiejszy wieczór, a ona podchodzi i już. I w taki oto sposób mój zły dzień stał się tym najlepszym.

*******************************************************************************

- Dzisiaj to Ci odpuszczę, ale jutro mi wszystko opowiesz. - z wielkim podekscytowaniem i radością zażądała Kamila
- Dobra, dobra - odpowiedziałam, czując przy tym lekkie zażenowanie
Całą drogę do domu spędziłyśmy w ciszy, widziałam jak co chwilę Kamila patrzała się na mnie ze swoim uśmieszkiem. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Za każdym razem kiedy ktoś nam przeszkadzał spadał mi kamień z serca, a tu nagle sama to zrobiłam. Naprawdę w tym momencie nie rozumiałam swoich myśli, ale wiedziałam tylko jedno, nawet mi się podobało. Z drugiej strony przytłaczała mnie myśl, że my się tak naprawdę w ogóle nie znamy. Kilka spotkań, a ja się na niego rzucam. Tak nie postępuje rozsądna Olga. W mojej głowie tworzyło się milion teorii, ale w głębi siebie czułam radość. 
Weszłam do mieszkania, rozebrałam się i wzięłam długi gorący prysznic. To mi było potrzebne. Położyłam się do łóżka, ale za nic nie mogłam zasnąć. Cały czas powracał do mnie ten moment, kiedy do niego podeszłam no i ... pocałowałam go. Kurcze pocałowałam tak przystojnego faceta. To się nie dzieje naprawdę. Skoczyłam do kuchni po sok pomarańczowy, przez przypadek spojrzałam na słoneczniki od Andrzeja i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wracając do łóżka usłyszałam dźwięk SMS, szybko podbiegłam do łóżka i z biciem serca sprawdziłam kto to, niestety to tylko Kamila : "Przez to całe twoje całowanie nie mogę spać!!" Odpisałam jej :"Nie martw się ja też ;)" 
Odczytałam wiadomość, ale ikonka koperty nie zniknęła, włączyłam ją i okazało się, że jeszcze jeden SMS na mnie czeka, ten już był od właściwej osoby i patrząc na godzinę musiał przyjść kiedy byłam pod prysznicem. "Możliwe, że już śpisz, ale musiałem do Ciebie napisać. Nie sądziłem, że to Ty wykonasz pierwszy krok, ale powiem Ci, że musimy to chyba jeszcze kiedyś powtórzyć. Także dzięki ;)" 
Po przeczytaniu tej wiadomości cieszyłam się jak dziecko, które znalazło 2 zł na chodniku. Jeszcze długo, długo rozmyślałam aż w końcu zasnęłam.
Rano obudził mnie dźwięk budzika, byłam nieprzytomna i jak zwykle włączyłam drzemkę, pierwsza śpię, druga śpię, trzecia śpię i nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzałam na zegarek i z moim ust wydobyło się kilka siarczystych przekleństw. Szybko pobiegłam otworzyć drzwi, a tam Konrad, który czekał na mnie byśmy pojechali na uczelnie.
- Cześć Kondzio.
- No chyba sobie ze mnie żartujesz, że Ty w pidżamie.
- 5 minut i jestem gotowa. Wejdź.
Szybko wyciągnęłam jakieś ciuchy z szafy, poszłam umyć zęby, związałam włosy i wzięłam w rękę jabłko. Nawet nie zdążyłam się wymalować. No ale cóż, na zajęcia z profesorem Markowskim nie można się spóźniać. 
Po 10 minutach byliśmy przy uczelni. Szybko zajęliśmy wolne miejsca i zaczął się wykład. Myślałam, że zasnę, kilka razy Konrad szturchał mnie, bo głowa sama opadała mi w dół. Na szczęście wykłady się skończyły i namówiłam Konrada byśmy pojechali do kawiarni na jakąś wielką kawę.
-Własnie tego mi było trzeba właśnie kawy.
-  A co się stało, że tak zaspałaś ?
- Kilka drzemek, a i tak nie byłam w stanie wstać. Nie mogłam wczoraj zasnąć.
- Kamila też nie mogła. A jak było na meczu ?- powiedział Konrad dodając ten swój głupi uśmieszek
- Dobra już się ze mnie nie nabijaj. Wiem, że Kamila Ci powiedziała.
- Znamy się tyle lat i nie sądziłem, że jesteś taka odważna. 
- Szczerze to ja też nie. 
- Spotkacie się dzisiaj ? - zapytał i podniósł brwi do góry
- Nie. Raczej nie. Nie wiem. Nie rozmawialiśmy, a poza tym z Bełchatowa to godzina drogi.
- Boisz się ?
- Czego ?
- No spotkania.
- Bać się nie boję, ale strasznie się denerwuje.
- Będzie dobrze, Andrzej na pewno Cię nie zabije.
- Ale pocieszenie. - szturchnęłam Konrada w bok, a ten wybuchł śmiechem.
- Dobra wracamy ? 
- Okey.
-Olga dziewczyna, która do szczęścia nie potrzebuje faceta. Haha - czyli ciąg dalszy nabijania się ze mnie
- Taka prawda, nie potrzebuje.
- A jednak pocałowałaś go.
- Tak pocałowałam. O niczym innym wtedy nie myślałam, tylko żeby go pocałować. To chciałeś usłyszeć ? Proszę Cię, sama nie wiem co o tym myśleć, więc nie denerwuj mnie.
- Spokojnie, spokojnie, ale chyba się dziewczę zakochało.
- Przypomnij mi ile lat się znamy ?
- Jakby zliczyć to 18 lat.
- Nie wiem jak to wytrzymałam. - Konrad parsknął śmiechem i dał mi buziaka w policzek.
Dojechaliśmy do bloku.
- Wrona's audi. A jednak kocha.
- To nie jest Andrzeja, to jest tego kolesia co się ostatnio wprowadził.
- I tak kocha.
Z uśmiechami na twarzy wróciliśmy do siebie. W mieszkaniu miałam totalny syf. Niepościelone łóżko, rozsypany puder. Sajgon. Przebrałam się w coś luźnego i wzięłam się za porządki. Po chwili zadzwonił telefon.
- Olga chcesz już pogadać ? - z ekscytacją pytała Kamila
- A chcesz zrobić ze mną ciasteczka ?
- Słucham ?
- No proszę, mam ochotę na pieczenie.
- A masz składniki ?
- Skoczę szybko do sklepu.
- Ok. Zaraz jestem.
Poleciałam szybko do sklepu i przy schodzeniu ze schodów zakręciło mi się w głowie. Chwile oparłam się o ścianę i poszłam dalej. To zapewne z tych wszystkich emocji.
Wróciłam do domu, Kamila przyniosła wino i zaczęłyśmy wyrabiać ciasto. Naprawdę świetnie spędzony czas. Miałam ręce całe umorusane w cieście, gdy mój telefon zadzwonił.
- Kamila, podasz mi telefon ?
- Pan Andrzej dzwoni. Uhuh.
- O kurde. Dawaj mi ten telefon. - podbiegłam do telefonu jak jakieś dziecko
Wzięłam głęboki oddech i z uśmiechem na twarzy powiedziałam:
- Cześć.
- Hej. Jestem po treningu i tak sobie pomyślałem, że może przejdziemy się na spacer.
- My ? Ale trochę daleko mamy do siebie.
- No akurat jestem w Łodzi.
- Znaczy akurat piekę ciasteczka z Kamilą, więc może wpadniesz i wtedy się przejdziemy ?
- To ja może wtedy wpadnę na chwilę do Konrada, Wy skończycie i wtedy się przejdziemy ?
- Pasuje. To do zobaczenia.
Wróciłam do pieczenia, które poszło nam bardzo szybko, 1/3 ciasteczek zjadłyśmy od razu po wypieczeniu, no ale nie mogłyśmy się powstrzymać. Następnie ubrałam się i poszłam po Andrzeja.
- Cześć.
- No hej.
- To my Was już zostawimy - powiedziała Kamila, zamykając drzwi do siebie
Spojrzeliśmy się na siebie i wymieniliśmy tylko uśmiechy, które później przerodził się w śmiech.
- Haha, dobrze, że pierwszą drętwą część mamy za sobą.
- Wiesz po tym co wczoraj się stało musiałem przyjechać i Cię zobaczyć.
- Miałam dzisiaj naprawdę zwariowany dzień, więc cieszę się, że jesteś.
- No trochę mnie wczoraj zaskoczyłaś.
- Ja sama siebie też. No, ale kilka razy nam przeszkodzono, więc to musiało się kiedyś wydarzyć.
Obeszliśmy cały park i zrobiło mi się trochę zimno, więc zaproponowałam, żeby poszli do mnie. Andrzej na początku chciał już pojechać, ale namówiłam go.
Postanowiłam podłączyć mojego xboxa, przy którym zawsze jest świetna zabawa. Andrzej mnie zaskoczył, bo wszystkie układy Michaela Jacksona znał na pamięć i wychodziły mu one profesjonalnie, ale poprzez mój taniec i tak było dużo śmiechu.
Usiedliśmy na kanapie by trochę odpocząć.
- Myślisz, że to by się mogło udać ? - zapytałam z ogromnym rozmyśleniem
- A dlaczego by nie miało się udać ?
- Nie wiem, ale nie mam ochoty na jakiś związek na miesiąc.
- Musimy spróbować. - mówiąc to Andrzej przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem - od
wczorajszego wieczora myślałem tylko o tym, żeby Cię zobaczyć.
Chwyciłam Andrzeja za rękę i wtuliłam się w niego.
- Wiesz co, jest już późno i muszę się zbierać. Strasznie tego nie chcę, ale jutro rano mam trening i sama rozumiesz.
- Okey, ale uważaj na siebie i zadzwoń jak dojedziesz.
- Tak jest mamusiu - przybliżył się do mnie i pocałował mnie w czoło.
Poczułam się tak bezpiecznie. Andrzej wyszedł, a ja poszłam pod prysznic. Włączyłam budzik na jutro i położyłam się do łóżka, byłam naprawdę cholernie zmęczona, ale czekałam na telefon, który zadzwonił po jakiś 30 minutach.
- Śpisz piękna ?
- Mówiłam, że czekam na telefon.
- Także informuję, że cały i zdrowy wróciłem do domu. Zadanie wykonane.
- Jaki posłuszny chłopczyk.
- Także słyszę, że jesteś zmęczona i nie będę Cię dłużej męczył. Śpij dobrze, dobranoc.
- Ty mnie nie męczysz. Dobranoc.
- To pa.
- Andrzej ?
- Tak ?
- Tak sobie myślałam o tym i mam nadzieję, że nam się uda.
- Czyli oficjalnie mogę powiedzieć, że jesteś moja ?
- Dobranoc.
Rozłączyłam się i z wielkim biciem serca próbowałam zasnąć.
********************************************************************************

Kolejny rozdział, przepraszam, że nie pojawił się w weekend, ale totalnie nie miałam czasu ;)

CZEKAM NA KOMENTARZE I OPINIE

POZDRAWIAM ;**

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdzial 7

Poleżałam sobie trochę w łóżku i na szczęście choroba odpuściła. Po niecałym tygodniu przerwy poszłam na siłownię i dałam sobie prawdziwy wycisk. Wróciłam do mieszkania i automatycznie zadzwonił telefon.
- Hej Olga.
- O Kama. Co tam ?
- Za 5 minut u Ciebie jestem.
- Możesz za 15, bo wróciłam z siłowni i muszę się wykąpać.
- Ok.
Także wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w coś ciepłego i po chwili Kamila była już u mnie.
- Co tak wcześnie Cię tu przygnało ? - zapytałam ze zdziwieniem
- Musimy pogadać.
- Dobra to siadaj, a ja zrobię kawę.
Usiadłyśmy na kanapie i nagle Kamila:
- No to opowiadaj.
- Ja? Ale o czym ? O tym jak przeleżałam kilka dni w łóżku ?
- Już nie udawaj. Widziałam kilka razu samochód Andrzeja, a ani razu go u nas nie było, więc musiał być u Ciebie.
- Wczoraj tylko był.
- A wtedy jak jechaliśmy do Karola ?
- Wtedy to miał jechać z Wami, ale jakoś wyszło, że pojechaliśmy na inne ognisko.
- No to widzę, że polubiłaś naszego Andrzeja.
- No spoko koleś.
- Kurcze Olga, gadasz ze mną jak z mamą. No powiedz mi może coś bardziej szczegółowo.
- No ale o czym ? - powiedziałam z uśmiechem na ustach
- No choćby o ognisku.
- Spotkałam Andrzeja na parkingu no i się zapytał czy jadę z Wami, powiedziałam, że nie. Więc postanowił, że pojedziemy na inne. Byliśmy gdzieś nad jeziorem, rozpaliliśmy ognisko i było bardzo fajnie.
- A ilu Was było ?
- No tylko my.
- OOO! Full romantic.
- Kamila, nie przesadzaj.
- Andrzej jest naprawdę super facetem, więc macie moje błogosławieństwo.
- Hahaha,
- A wczoraj pocieszył chorą duszę ?
- Pocieszył, a własnie Andrzej przyniósł mi zdjęcia z imprezy, chcesz obejrzeć ?
- Ty się jeszcze pytasz ?
Włączyłam zdjęcia na laptopie, bo już nie chciało mi się podłączać rzutnika. Było kilka przepięknych zdjęć Konrada i Kamili, więc od razu musiałam jej przesłać i dodatkowo zdjęcie, jak tańczyłyśmy na stole.
- A to z kim Andrzej tu tańczy ? Chyba masz konkurentkę.
- Wiesz, że to jestem ja ?
- Naprawdę ? Nie pamiętam tego, kompletnie Cię nie poznałam.
- Ja też nie pamiętam - na to automatycznie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A teraz tak poważnie, czujesz coś do niego ?
- Sama nie wiem. Bardzo dobrze się przy nim czuje. Ale jak już było bliżej, to kurde nie wiem czemu, ale szybko to przerwałam.
- Słucham ? Jak bliżej ?
- No stanęło na tym zdjęciu jak tańczyliśmy i tak spojrzeliśmy sobie w oczy i już było blisko, ale ja przesunęłam wtedy następne zdjęcie i zrobiło się niezręcznie.
- Żałujesz ?
- Z jednej strony chciałabym powiedzieć nie, ale to chyba nie będzie prawda.
- Przyjedzie dzisiaj ?
- Nie, ma mecz.
- Nie jedziesz ?
- Wczoraj czułam się fatalnie, więc powiedziałam, że nie jadę.
- Czujesz się już lepiej ?
- O niebo lepiej.
- No to na co czekasz. Kupuj bilet i jedź na mecz.
- Nie no co Ty, nie pojadę.
- Dlaczego ?
- To będzie wyglądało jakbym się za nim uganiała jakoś.
- On się na pewno ucieszy. O której jest mecz ?
- Chyba o 15, ale muszę jeszcze sprawdzić
- No to zobacz, czy są jeszcze bilety i jako dobra przyjaciółka pojadę z Tobą do Bełchatowa odwiedzić moją kochaną mamusię.
- Serio mówisz ?
- Widzę, że go lubisz, więc po obiedzie wyjazd. Jedziemy moim autem.
- Okey, to ja zamawiam bilet.
Z takim dziecięcym podnieceniem zamawiałam ten bilet i naprawdę cieszyłam się, że jadę. Rozmroziłam z zamrażalki kilka pierogów i szybko je sobie zrobiłam. Uwielbiam pierogi, mogłabym je jeść cały czas. To chyba moja jedyna taka słabość. No cóż moje pierogi szybko się skończyły, więc poszłam zrobić sobie delikatny makijaż, lekko podkręciłam włosy i wybrałam jakieś wygodne ciuchy.

Dostałam SMS od Kamili, że już  jedziemy, więc zabrałam ze sobą torbę i ruszyłyśmy. Po niecałej godzince byłyśmy już przed halą. Kamila mnie wysadziła i sama pojechała dalej. Do meczu było jakieś 10 minut i kolejka do wejścia była ogromna, także chwilę sobie postałam. Gdy weszłam na halę było już pełno ludzi, a mecz już się rozpoczął. Jakoś znalazłam swoje miejsce i zaczęłam kibicować. Skra była dużo lepsza od Olsztyna, więc nie było w meczu wielkiej walki. Szybkie 3:0, ale radość na hali ogromna. Obok mnie siedziały takie dwie dziewczyny, które miały plakat o Andrzeju i ciągle nim wymachiwały. To było urocze. Słyszałam jak w trakcie meczu mówiły, że nigdy nie uda im się złapać Wrony, a to ich marzenie, więc pomyślałam sobie, że im pomogę.
- Dziewczyny, słyszałam, że lubicie Wronę.
- No uwielbiamy - odpowiedziały równocześnie - chciałybyśmy z nim zdjęcie, ale nigdy nie dopchamy się przez ten tłum
- To ja Wam pomogę.
- No ale jak? Pani też się nie dopcha.
- Jestem Olga, znam Andrzeja i spróbuję Wam pomóc, ale nie obiecuję niczego.
Stałyśmy praktycznie na samym końcu tej grupy i widziałam, że Andrzej podchodzi. Rozdaje autografy i rozdaje i wtedy chce już iść, więc zawołałam "Andrzej". On odwrócił się i szukał kto go woła. Podniosłam rękę w górę, a on się uśmiechnął. Poprosił kibiców by przepuścili go do góry i przyszedł do nas.
- Cześć. Co Ty tu robisz ?
- Hej. Słuchaj. To są Twoje ogromne fanki i bardzo chciałyby sobie zrobić z Tobą zdjęcie.
- Z miłą chęcią. 
Andrzej zrobił sobie z nimi zdjęcie i podpisał im plakat. 
- Dziękujemy Ci Olga. Jesteś wspaniała. - powiedziały podekscytowane
- Nie ma za co dziewczyny. Bawcie się dobrze.
- A jednak przyjechałaś, ciesze się, że już się lepiej czujesz - powiedział Andrzej
- Kamila jechała do mamy, więc postanowiłam trochę pokibicować.
- Mogłaś napisać, dałbym Ci bilet.
- Dopiero dzisiaj zdecydowałam, że pojadę. 
- Poczekasz za mną ? Ja wezmę tylko prysznic. Poznasz Karola i innych moich znajomych ?
- Nie, nie będę Wam przeszkadzać.
- No tak, bo Ty z pewnością będziesz nam przeszkadzać. Postaram się wyjść jak najszybciej. Poczekaj na mnie, przyniosę Ci zaraz kluczyki od samochodu i możesz tam poczekać.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Jestem za chwilę.
Andrzej przyniósł mi kluczyki i poszłam usiąść do samochodu. Włączyłam radio a tam najnowsza płyta Justina Timberlake'a, która osobiście uwielbiam, także w miłej atmosferze spędziłam te 40 minut. W pewnym momencie nie chciało mi się już czekać, ale wtedy akurat Andrzej przyszedł.
- Przepraszam, że tak długo, ale musiałem jeszcze udzielić wywiadu i kibice mi nie pozwolili odejść.
- Okey. 
- To jedziemy do mnie i zaraz tam wszyscy dojadą.
- Trochę mi będzie głupio, bo Wy się wszyscy znacie, a ja nikogo nie znam.
- No to poznasz, uwierz mi to są naprawdę wyluzowani ludzie. Nie masz się czego obawiać.
Weszliśmy do mieszkania Andrzeja, które było bardzo nowoczesne, lubię taki styl. Dużo czerni i bieli. Wszystko się świetnie komponowało.
- Masz świetne mieszkanie, sam je projektowałeś czy już takie było ?
- Szczerze, to moja była to wszystko wymyśliła.
- Chyba nie trafiłam z pytaniem.
- Nie no okey, rozstaliśmy się w pokojowych warunkach.
Nagle w mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka. Andrzej otworzył i wszyscy weszli do środka.
Wszyscy się poznaliśmy i na pierwszy rzut oka wydawali się mega fajną ekipą. Karol przyniósł ze sobą karaoke i zabawa poszła w ruch. Królem mikrofonu był Wojtek Włodarczyk. Była naprawdę genialna zabawa. Poszłam na chwilę do kuchni po słoik ogórków, bo to była część naszej rywalizacji.
- I jak Ci się podobają moi znajomi ?
- O matko Andrzej przestraszyłeś mnie. Nie sądziłam, że są tacy fajni. Cieszę się, że przyjechałam.
- No ja mam nadzieję, że będziesz częściej tu wpadać. 
Oboje się uśmiechnęliśmy. 
- Widzę, że sobie nie radzisz z tymi ogórkami, daj ja je otworzę - powiedział Andrzej i przez przypadek złapał moją rękę. Podniosłam oczy ku górze, a on:
- Może to głupie co teraz zrobię i może to naprawdę źle wpłynąć, no ale cóż muszę zaryzykować - Andrzej podszedł do mnie, chwycił lekko moją twarz i nagle wszedł Wojtek.
- Gdzie są moje ogórki ? - z wielkim oburzeniem zapytał - albo nie będę Wam przeszkadzał.
- Tu są. Podałam je Wojtkowi i wróciłam do pokoju, gdzie byli wszyscy. Zabawa trwała dalej, ale po jakiś 30 minutach zadzwoniła Kamila, że chciałaby już wracać do domu.
Pożegnałam się ze wszystkimi i Andrzej odprowadził mnie na parking.
- Olga dzięki, że przyjechałaś.
- Nie ma za co. Świetna impreza.
- Słuchaj, nie chciałem, żeby ktoś nam dzisiaj przeszkodził.
- Wiem, Andrzej, a teraz Kamila na nas patrzy, więc dzięki za wszystko pa.
Odeszłam kawałek, a Andrzej mnie zawołał.
- Olga, mam Twoją czapkę. - wróciłam się, serce biło mi jak szalone, ale odważyłam się i powiedziałam
- Wiesz co zapomniałam jeszcze o czymś.
Wspięłam się na palce, oparłam dłonie na klatce Andrzeja i go pocałowałam. Trwało to może 2,3 sekundy, ale dla mnie była to cała wieczność. 
- To teraz już mogę jechać - powiedziałam, a na twarzy Andrzeja pojawił się tylko uśmiech.
Szybkim krokiem poszłam do samochodu. Wsiadłam i powiedziałam.
- Kamila nie pytaj o nic, wszystko widziałaś. Możemy jechać. 
No i szczęśliwa wróciłam do Łodzi, nie zdając sobie sprawy co przed chwilą się stało.

*******************************************************************************

Nareszcie !!! Długo na to czekałam. Jak się podoba ?
CZEKAM NA KOMENTARZE !!!
Pozdrawiam ;**
PS. Macie do mnie jakieś pytania ?

sobota, 29 listopada 2014

Rozdzial 6

Mój cudowny sen przerwał znienawidzony przeze mnie dźwięk budzika. Już od samego rana czułam, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych. Strasznie bolało mnie gardło, a przy tym nos cały zapchany. Nienawidzę tego. Z ogromnym trudem wygramoliłam się z łóżka, poszłam do łazienki, spojrzałam w lustro i aż się przestraszyłam. Naprawdę nie wiem co dzisiaj było ze mną nie tak. Żeby się trochę orzeźwić wzięłam prysznic, ale to wiele nie pomogło. Czułam się fatalnie, wskoczyłam szybko do sklepiku po mnóstwo chusteczek, krople i jakieś leki. Nie mogłam dzisiaj zostać w domu, bo przede mną rozprawa, więc spięłam włosy w koka, odrobina makijażu i może wyglądałam jak człowiek. Później przez jakieś 20 minut zastanawiałam się co na siebie włożyć. Średnio lubię te wszystkie eleganckie stroje, a niestety muszę je nosić bardzo często. W końcu zdecydowałam się na taki pośredni zestaw.


Wzięłam wszystkie potrzebne papiery, termiczny kubek z kawą i pojechałam. Rozprawa trwała około 2 godziny, ale tak mi się dłużyło, że wydawało mi się, jakbym siedziała tam pół dnia. Z trudem wróciłam do domu, przeprałam się w legginsy, wygodną bluzkę i położyłam się do łóżka. Katar nie dawał mi spokoju, to było nie do wytrzymania. Nienawidzę przeziębień. Było mi strasznie zimno, więc sprawdziłam sobie temperaturę i tak jak myślałam 39,9. Świetnie, czyli zapowiada się kilka dni w łóżku. Włączyłam sobie telewizor, ale nic ciekawego nie leciało. Napisałam do Konrada "RATUJ"
Po chwili słyszę dzwonek do drzwi i z trudem wykrzykuje: OTWARTE !!!
- Cześć. Co jest ?
- Umieram.
- Haha, własnie widzę. Chore biedactwo ?
- No. - zrobiłam smutną minę
- A masz tu jakieś leki ?
- Zobacz w drugiej szufladzie w kuchni.
- Kobieto, Ty nic w tym domu nie masz.
- A może Ty Mistrzu masz ?
- No nie, ale przecież to Pani jest perfekcjonistką. Dobra, ubieraj kurtkę i jedziemy do lekarza.
- Nigdzie nie jadę. 
- No to zabiorę Cię siłą.
- Dobra, już idę.
Pojechaliśmy do przychodni i okazało się, że mam anginę, później wjechaliśmy jeszcze do apteki, Konrad wykupił antybiotyk, jakieś pastylki na gardło i wróciliśmy do domu. Ja położyłam się do łóżka, a Konrad robił coś w kuchni.
- Jadłaś coś dzisiaj ?
- Nie i nie chce, ja nie mogę przełykać nawet śliny.
- Czyli jakby to powiedziała twoja mama, czyli czas na rosołek ?
- Haha, Nie przesadzajmy. 
- No rosołu Ci nie ugotuję, bo nie umiem, ale masz tu kisiel. Tego chyba nie spieprzyłem, masz tu jeszcze coś na zbicie temperatury i się kuruj.
- Dzięki Kondzio.
- Spoko, jak coś to dzwoń i zamknij drzwi na klucz.
- Już się tak nie martw.
Zamknęłam drzwi po Konradzie i szybko wróciłam do łóżka. Na szczęście udało mi się zasnąć. Nie wiem jak to zrobiłam ale spałam jakieś 6h. Obudził mnie straszny głód. Ogólnie trochę lepiej się czułam, ale jak to moja mam zawsze mówiła sen jest najlepszym lekarstwem. Było około 20, wstałam zjadłam pomarańczę i spojrzałam na telefon, a tam 7 nieodebranych połączeń od jakiegoś numeru. Na początku chciałam oddzwonić, ale trochę się przestraszyłam. Najpierw Konrad mi mówi, że mam zamknąć drzwi na klucz, a teraz ten numer. Nie mam żadnych paranoi, ale nie oddzwoniłam. Zaczęłam czytać książkę i nie wiem nawet kiedy zasnęłam. 

Rano obudziłam się przed 6, no ale co się dziwić, prawie cały poprzedni dzień spałam. Ból gardła z rana jest najgorszy, ale na szczęście nie mam już temperatury. Nie miałam co robić o tej godzinie, więc puściłam sobie film "Pamiętnik". Oczywiście ja jako wrażliwa dusza musiałam się popłakać. Nie wiem dlaczego, ale strasznie przybił mnie ten film. Około 8 wstałam i zrobiłam sobie śniadanie. Zjadłam i wróciłam do łóżka, naprawdę myślałam, że umrę z nudów. Leżałam, leżałam i nic nie robiłam. Nie miałam ani siły, ani ochoty się uczyć. Moją wielką nudę przerwał dzwonek dzwonka. Wstałam i bez żadnego zastanowienia otworzyłam drzwi. Byłam pewna, że to Kamila albo Konrad, a okazało się, że to Andrzej.
- Cześć.
- O matko. Cześć. Co Ty tu robisz ?
- No wiesz, wczoraj dzwoniłem chyba pół dnia, Ty nie odbierałaś, wtedy zadzwoniłem do Konrada i powiedział mi, że jesteś chora. Ale nadal nie rozumiem dlaczego nie odbierałaś.
- Nie stój w drzwiach, wejdź. Wiesz, że nie powinieneś mnie widzieć w takim stanie, ubraną w piżamę i szlafrok, z włosami we wszystkich stronach świata ?
- Wiem, ale nie przesadzaj.
- Andrzej, ja wiem jak wyglądam. 
- Mam tu dla Ciebie trochę witamin no i słoneczniki, bo te stare już chyba trzeba wyrzuć.
- Nie musiałeś, ale dziękuję. Kompletnie o nich zapomniałam, ale te Twoje są piękne i przepraszam za bałagan, ale nie miałam weny do sprzątania.
- Mi to nie przeszkadza, ale wolałbym się dowiedzieć czemu nie odbierałaś.
- To głupie, ale się bałam. Konrad mnie ostrzegał, żebym przekluczyła drzwi i w mojej głowie już milion historii się tworzyło.
- Hahaha.
- No ale skąd mogłam wiedzieć, że to Ty. Nie dawałam Ci swojego numeru.
- No tak, ale pamiętasz jak po imprezie zostawiłem u Ciebie telefon. Zadzwoniłaś, żebyśmy mogli go znaleźć.
- Racja. A coś ważnego wczoraj chciałeś ?
- Ogólnie to chciałem się zapytać czy wpadniesz na mecz, który gramy za 2 dni ale widzę, że raczej nie skorzystasz z tej oferty.
- No niestety, ale dzięki.
- Czyli jednak nasze ognisko nie wyszło na dobre ?
- Nie patrząc na moją chorobę, to mi się bardzo podobało. Ale na następne musimy poczekać chyba aż do wiosny.
- Nie ma sprawy.
- Kurcze nawet nie wiesz jak się cieszę, że przyszedłeś. Myślałam, że umrę tutaj z nudów.
- No nie byłoby wielkiej tragedii.
- O Ty wredoto. 
- Ale przyniosłem jeszcze coś.
- No pokaż Święty Mikołaju.
- Nie schlebiaj mi tak. Mam foty z twojej imprezy.
- Serio ? Skąd ? Kto w ogóle robił zdjęcia ?
- Nie wiem, ale dostałem je od Moniki.
Szybko poszłam po laptopa, podłączyłam projektor i oglądaliśmy zdjęcia na ścianie. Niektóre zdjęcie były przekomiczne. w ogóle połowy rzeczy nie kojarzyłam. 
- A to co ? Nie pamiętam, żebyśmy tańczyły na stole ?
- No wiesz, ja to pamiętam i to bardzo dobrze.
Na następnym zdjęciu tańczyłam z Andrzejem, było naprawdę piękne.
- Wiesz co Ci powiem, co jak co, ale to zdjęcie jest fajne.
- Dziwisz się ? Wyglądałaś tak, że każde zdjęcie, na którym jesteś jest fajne.
Przez chwilę nastała krępująca cisza. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Spojrzałam się na Andrzeja i mój wzrok trafił prosto w jego oczy. Serce mi mocniej zabiło. Nie mogłam oderwać wzroku, czułam, że Andrzej się do mnie przysuwa, ale wtedy szybko zmieniłam zdjęcie i zaczęliśmy oglądać dalej. Atmosfera zrobiła się przez chwilę bardzo krępująca, ale później na szczęście wróciła do normy. 
- Wiesz za 1,5h mam trening, więc muszę się zbierać.
- Nie no spoko. Dzięki za wszystko. Trochę się oderwałam od tej całodniowej nudy i samotności.
- Nie ma za co. Musisz teraz szybko wyzdrowieć. To na razie.
- No pa. Trzymam kciuki za jutro.
Wróciłam do mojego rozleniwionego "królestwa", czyli łóżka i jeszcze raz oglądałam sobie zdjęcia. Zatrzymałam się znowu na tym jednym. Ma w sobie coś magicznego. I ja jestem uśmiechnięta i on. Kurcze nie mogę przestać o tym myśleć. Ten wzrok, dlaczego ja to przerwałam. 

*********************************************************************************
Kolejny rozdział !!! Jak się podoba ?? Myślicie, że Olga zakocha się w Andrzeju ?

CZEKAM NA KOMENTARZE!!! 

POZDRAWIAM ;**








niedziela, 16 listopada 2014

Rozdzial 5

Obudziłam się, a wokół mnie nieznane pomieszczenie. Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem, czułam wielki mętlik w głowie.
- Obudziła się - usłyszałam czyiś głos.
Podniosłam się i zobaczyłam mamę, tatę, Martę i Konrada, a wszyscy byliśmy w szpitalnym pokoju.
- Kochanie nawet nie wiesz jak się martwiliśmy.
- Ale co się stało ? - powiedziałam z wielkim zmieszaniem
- Strasznie rozbolała Cię głowa, zemdlałaś i przywiózł Cię jakiś chłopak. - z zatroskaniem powiedziała mama
- Andrzej Cię przywiózł - dodał Konrad
- Pamiętam tylko jak zrobiło mi się strasznie duszno w klubie i mieliśmy wrócić do domu. No ale co tak właściwie mi jest ? - zapytałam z niepokojem
- Lekarze zrobili wszystkie badania i jak na razie niczego nie wykryli, ale na resztę badań musisz trochę poczekać.
Po chwili wszedł pan doktor, który miał na sobie biały fartuch a pod nim kolorową koszulę w kwiaty. Wyglądał komicznie. No cóż, tacy ludzie też są.
- Jak się pani dzisiaj czuje ? - zapytał z luzackim podejściem
- Bardzo dobrze, nic mi nie dolega. A kiedy będę mogła wyjść ?
- Jeżeli przez dzisiejszy dzień nic się nie stanie, to jutro może pani już wracać do domu.
- No i bardzo dobrze - powiedziałam z zadowoleniem
Cała rodzina siedziała ze mną jeszcze kilka godzin, ale później powiedziałam im, że nie muszą cały czas tu siedzieć. Podziękowałam im za wszystko i poprosiłam Konrada, by przywiózł mi chociaż tableta, bo nudy w szpitalu mogą zabić. Przeglądałam sobie internet, gdy nagle ktoś zapukał. Zza drzwi wyłoniły się trzy słoneczniki.
- Zapraszam - powiedziałam ze zdziwieniem, bo kompletnie nie wiedziałam kto to jest.
- Cześć!
- O Andrzej. Cześć!
- Konrad mi napisał, że już wróciłaś do żywych, a Twoi rodzice już poszli, więc przyszedłem sprawdzić jak się czujesz.
- Ku zdziwieniu wszystkim czuję się bardzo dobrze - powiedziałam z zadowoleniem - A i chcę Ci bardzo podziękować, bo słyszałam, że Ty mnie tu przywiozłeś
- No tak się złożyło, że akurat w tym niefortunnym momencie byłaś ze mną.
- Taka tam przygoda po meczu - wspólnie zaczęliśmy się śmiać
- A tak właściwie, to co od czego ten ból ?
- Lekarze nie wiedzą, na razie niczego nie wykryli, a na resztę badań trzeba jeszcze trochę poczekać.
- Wystraszyłam mnie trochę wczoraj...
- Każdy potrzebuje podniesienia adrenaliny.
- Ja podziękuję za taką adrenalinę.
Porozmawialiśmy jeszcze z godzinkę, a później Andrzej musiał lecieć na trening, ja zaczęłam czytać książkę, ale po chwili zrobiłam się tak zmęczona, że nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.

Rano obudziłam się bardzo wypoczęta, od razu po obchodzie lekarzy zadzwoniłam po Konrada, by po mnie przyjechał. Wróciliśmy do mieszkania i po chwili była już u mnie moja mama. Przywiozła ze sobą moje ulubione ciasto i wielki bukiet pięknych słoneczników.
- Mamuś, co ja bym bez Ciebie zrobiła.
- Widzę, że ktoś mnie ubiegł ze słonecznikami.
- Andrzej przywiózł mi je, to ten koleś który wczoraj mnie przywiózł do szpitala.
- Wiesz, że musisz teraz na siebie uważać ?
- No, ale mówiłaś, że nic nie wykryli.
- Jak na razie. Dlatego naprawdę oszczędzaj się.
Cały mój świetny humor odleciał. Trochę się przeraziłam, aż przez moje ciało przebiegły zimne dreszcze, ale nie mogłam dopuścić tej myśli do swojego mózgu, więc szybko zmieniłam temat, obiecując przy tym mamie, że będę dbać o siebie.
- Zapomniałam Ci powiedzieć, pojutrze babcia do nas przyjeżdża.
- Naprawdę - powiedziałam z niedowierzaniem
- No tak, namówiłam ją.
- Już nie mogę się doczekać.
Babcia to moja bratnia dusza. Niestety mieszka nad morzem i mamy do niej daleko. Ale pamiętam każde wakacje, które u niej spędzałyśmy razem z Martą i Agą. To był czasy, całe dnie na plaży, długie romantyczne, wieczorne spacery. Ah, jak ja bym chciała do tych czasów wrócić. Razem z mamą zrobiłyśmy obiad, a później usiadłyśmy i mama przywiozła ze sobą stare zdjęcia, o które ją prosiłam. Śmiechu było co nie miara.
Po jakiejś godzince mama musiała jechać do pracy, a ja zabrałam się do sortowania zdjęć. Najlepsze wybrałam i przykleiłam sobie na ścianę. Później dokończyłam moją książkę, wzięłam gorącą kąpiel i poszłam spać.

Rano zadzwoniłam po Kamilę i poszłyśmy na siłownię. Trochę ruchu dobrze mi zrobiło, wróciłyśmy do siebie, wzięłam gorący prysznic, spięłam włosy w luźnego warkocza, usiadłam na parapecie i pijąc kawę podziwiałam budzącą się do życia Łódź. Trwało to niecałe 10 minut, bo piękną chwilę przerwał mi dźwięk telefonu.
- Właśnie przerwałeś mi błogą chwilę spokoju, więc lepiej miej coś ważnego. - powiedziałam zirytowana
- Jedziesz z nami na grilla ?
- W październiku ?
- No tak.
- A do kogo ?
- Do Karola, poznałaś go na imprezie.
- Wiesz co nie mam ochoty. Jakoś nie przepadam za tym kolesiem.
- No weź, fajnie będzie.
- Jeźdźcie sami, ja sobie posiedzę w domu. Mam kilka spraw jeszcze do załatwienia na uczelni, więc naprawdę odpadam.
- No okey.
- Bawcie się dobrze.

Wprawdzie nie miałam nic do roboty, ale naprawdę nie chciało mi się tam iść. Nie miałach ochoty przebywać w tłumie ludzi, którzy piją, palą, a ja muszę na siebie uważać. Z braku zajęcia, postanowiłam zrobić porządki. Zmyłam podłogi, wyprałam firany, umyłam całą kuchnię i łazienkę. Nie wiem co mnie natchnęło, zwykle to jestem wielkim przeciwnikiem i do sprzątania jestem ostatnia, ale dzisiaj jakoś robiłam to z przyjemnością. Sprzątnięcie zajęło mi sporo czasu i naprawdę się zmęczyłam. Po chwili zadzwonił mój mecenas, u którego mam praktyki i powiedział, że ma dla mnie wszystkie materiały potrzebne do następnej rozprawy. Także chcąc czy nie chcąc musiałam się przebrać i pojechałam do kancelarii.

Czekała na mnie piękna sterta kartek i kodeksów. Jak ja to kocham. Po drodze do domu wjechałam jeszcze do supermarketu po coś do jedzenia, bo lodówka u mnie świeci pustkami. Wjeżdżając u nas na parking jakiś burak prawie we mnie wjechał.
- Czy Pan jest ślepy ? - zapytałam z wielkim oburzeniem nie widząc kto jest kierowcą
- Przepraszam Panią - odpowiedział - o Olga, przepraszam naprawdę Cię nie widziałem
- Andrzej ? 
- Jeszcze raz Cię przepraszam.
- Dobra, następnym razem uważaj. A co Ty tu robisz ? - zapytałam
- No jedziemy na tego grilla, a Konrad mówił, że mam wpaść jeszcze do niego. A Ty gotowa ?
- Ja nie jadę.
- Dlaczego ?
- Wiesz, nie mam ochoty, poza tym nie przepadam za tym całym Karolem.
- Ale tam będzie dużo ludzi.
- To też jest powód, naprawdę nie mam nastroju bawić się w tłumie.
- Nie będę Cię zmuszał. Dobra to lecę na górę, a ty parkuj. Przynajmniej w Ciebie nie wjadę.
Poszłam do mieszkania, robiłam sobie kanapki i po 5 minutach słyszę dzwonek do drzwi, otwieram a w nich stoi Andrzej.
- No dobra, skoro nie chcesz być w tłumie, to ubierz się ciepło i zejdź na dół.
- Ale po co ? Naprawdę mi się nie chce.
- Nie marudź tylko chodź.
Wzięłam kurtkę, czapkę, ciepłe rękawiczki i zeszłam na parking.
- I po co miałam się tak ubrać ?
- Wsiadaj do tej extra limuzyny i nie pytaj.
- Gdzie Ty chcesz mnie zabrać ? Ja naprawdę nie jadę do Karola.
- Mówiłem nie pytaj. Nie jedziemy do Karola.
Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy, Andrzej puścił płytę Michael'a Jacksona, która wprost uwielbiam.
- I tak całą drogę będziemy milczeć ?
- No możesz opowiadać. Co dzisiaj robiłaś ?
- Żyłam pełnią życia sprzątając całe mieszkanie. Długo jeszcze pojedziemy ?
- Już jesteśmy.
Wyszłam z samochodu i zobaczyłam małe jeziorko otoczone mnóstwem drzew. Wyglądało jak z bajki.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam 
- Kiedyś dziadek mnie tu zabierał i zawsze sobie robiliśmy ognisko, a że dzisiaj nastawiłem się na ognisko, więc zrobimy sobie je tutaj.
- Haha, żartujesz ? Dlaczego nie pojechałeś z Konradem ?
- Stwierdziliśmy, że głupio by było gdybyś została sama, nie chciałaś tłumu ludzie, więc ja chyba nie będę Ci przeszkadzał.
- Wy to macie pomysły. No ale dobra, gdzie masz jakieś drzewo ?
- Ty usiądź ja przyniosę.
- Nie będę siedziała i patrzała jak nosisz. Pójdę z Tobą.

Rozpaliliśmy ognisko, Andrzej znalazł dwa pieńki i usiedliśmy przy płonącym świetle. Ciepło było naprawdę wspaniałe. 
- Konrad mi powiedział, że uwielbiasz słoneczniki. Dlaczego akurat one ?
- Słoneczniki dają takie szczęście. Są takie jakieś pocieszne, jak słońce i zawsze poprawiają mi humor.
Andrzej w trakcie wyjął fajkę i chciał zapalić.
- Sorry, że Ci to mówię, ale możesz nie palić przy mnie ? Strasznie nie lubię dymu z papierosa.
- Spoko, ale szkodzi Ci czy po prostu nie lubisz ?
- Nie powinnam przebywać w takim otoczeniu. Wiesz, nie lubię o tym mówić, bo nie chcę, żeby ktoś mi współczuł. Byłam bardzo chora kiedyś, więc teraz muszę uważać.
- Ale co Ci było ?
- Miałam raka, ale spokojnie teraz jest już wszystko w porządku, żadnych przerzutów, kompletnie nic. Ale wolę dmuchać na zimne.
- Przepraszam, że Cię o to zapytałem.
- Przestań, to jest normalne. Ale porozmawiajmy o czymś zabawniejszym. Kiedy gracie kolejny mecz ?
- Za trzy dni, gramy na wyjeździe z Olsztynem.
- Łoo, trochę daleko.
- Wszystko się da. 

Zrobiło się już ciemno i trochę było mi zimno. Andrzej widział, że trzęsę się jak galareta, więc zaproponował byśmy wrócili już do Łodzi. 
- Może wjedziemy na jakąś pizze, bo powiem szczerze, że strasznie zgłodniałem.
- Nie wzięłam żadnych pieniędzy.
- Ach jakie to straszne, czy Ty naprawdę myślisz, że pozwoliłbym Ci zapłacić ?
- No wiesz, wielu kolesi już w życiu poznałam. Ale w takim razie zwracam honor.

Weszliśmy do lokalu w Łodzi i po chwili podeszli do Andrzeja kibice. Chcieli sobie z nim zrobić zdjęcie, więc ja usiadłam do stolika i spojrzałam w menu.
- I jaką jemy ?
- Pozycja 5, może być ?
- Okey.

Po 20 minutach dostaliśmy wielką pizze, która zniknęła w moment. Andrzej zapłacił rachunek i wyszliśmy z pizzerii. 
- Jakie to uczucie mieć tylu fanów, którzy uważają Was za normalnie bogów ?
- Fajne uczucie. No ale jak Ty mnie odbierasz ?
- Jako normalnego faceta.
- No własnie i taki jestem. Nie czuję się nikim wyjątkowym.
Po chwili rozmowy poprosiłam Andrzeja by odwiózł mnie do domu. 
- No i jesteśmy.
- Chciałbym Ci bardzo podziękować. Naprawdę było fajnie i zabawnie.
- No widzisz, ja mam zawsze dobre pomysły. 
- Jeszcze raz dzięki, pa.
- Hejo.

Wróciłam do domu w dużo lepszym humorze niż go opuszczałam. Wzięłam gorącą kąpiel, nalałam moje ulubione olejki i naprawdę się odprężyłam. Moją głowę zaprzątał tylko dzisiejszy wieczór. Nie spodziewałam się, że tak fajnie go spędzę. Chyba polubiłam Andrzeja. Ale, ale zaraz Olga, nie rozpędzaj się. Świat bez facetów jest łatwiejszy. 

*************************************************************************
Rozdział jest !! Ciężko mi idzie z tym pisaniem, bo czasu brak, ale staram się jak mogę.

Czekam na komentarze, to mnie najbardziej motywuje. Pokażcie czy Wam się podoba, czy nie ;)
Liczę na Was.
Pozdrawiam ;**


środa, 5 listopada 2014

Rozdzial 4

Po świetnie spędzonym wieczorze przyszedł czas na naukę. Niby to początek roku, ale już teraz zaczęła się nauka. Przede mną pół kodeksu karnego i sporządzenie mowy końcowej do danej sprawy, a to nie pójdzie gładko. Zrobiłam sobie herbatę, usiadłam na łóżku i zaczęłam studiować wielką księgę prawa. Po ponad 2 godzinach wszystkie artykuły, paragrafy mieszały mi się już w głowie, więc postanowiłam zrobić przerwę. Wyszłam na chwilę na balkon pooddychać świeżym powietrzem. Zamknęłam oczy, a promienie słoneczne przyjemnie padały mi na twarz. To była piękna chwila spokoju.
- O czym tak marzysz ?
- Matko Boska, czy Ty chcesz, żebym zawału dostała - powiedziałam z przerażeniem
- Haha, co dzisiaj robisz ?
- Siedzę w książkach, więc nigdzie mnie nie wyciągniecie i Tobie też radzę zacząć.
- Zawsze musisz psuć taki piękny dzień...
- Ja nie będę później za Ciebie zdawała tego wszystkiego.
- Dobra, dobra, Ty kujonku. - powiedział z uśmiechem - Słuchaj masz jakieś plany w środę ?
- Jak na razie to żadnych.
- To idziesz z nami na mecz ?
- Jaki mecz ?
- Siatkówki, Andrzej załatwił mi trzy bilety.
- Siatkówka... - powiedziałam bez przekonania
- No chodź, na pewno będzie fajnie.
- A nie chcesz wziąć kogoś innego ?
- No wiesz, Andrzej dał bilety dla Kamili, mnie no i Ciebie.
- No dobra, jak już zaprasza, co mi szkodzi.
- To bądź tak przed 17 gotowa, bo mecz jest w Bełchatowie.
- Okey.
Wróciłam do nauki i tak mniej więcej wyglądały kolejne dwa dni. Na szczęście poszczęściło mi się i zdałam. A mowa końcowa poszła mi lepiej niż myślałam. Od przyszłego tygodnia będę musiała chodzić do sądu, więc w końcu zaczną się ciekawsze rzeczy.

W środę na szczęście miałam zajęcia do 12, więc szybko wróciłam, zrobiłam sobie lekki obiad, a później razem z Kamilą poszłyśmy na siłownię, na szczęście siłownie mamy na parterze, więc nie musimy wlec się przez pół miasta. Po 1,5 godziny mega zmęczona wróciłam do mieszkania, wzięłam prysznic i zaczęłam przygotowania do meczu. Ubrałam dżinsy, koszulę, rozpuściłam włosy i zrobiłam lekki makijaż.



O 16.30 dostałam SMS od Konrada : "GOTOWA?" i w odpowiedzi otrzymał : "5 MINUT I JESTEM NA DOLE" 
Szybko ubrałam moją ramonoskę i pojechaliśmy. Weszliśmy na halę, a tam pełno ludzi. Usiedliśmy na swoje miejsca, był bardzo blisko płyty boiska, więc Andrzej się postarał.
- A Andrzej kiedy przyjdzie ? - zapytałam zaskoczona jego nieobecnością
- Za chwile będzie.
Po chwili siatkarze wybiegli na boisko, ludzie zaczęli klaskać, a ja zmieniłam się w słup soli. Andrzej na boisku ?
- Dlaczego nikt mi nie powiedział, że Andrzej gra w tym meczu ?
- A Ty nie wiedziałaś, że on jest siatkarzem ?
- A niby skąd miałam wiedzieć ?
- Haha, bystrzaku to teraz już wiesz. - jak zwykle drwiącym głosem odpowiedział mi Konrad

Mecz nie był wcale taki zły jak myślałam, kibice są genialni, świetna atmosfera. Nawet ja, która nigdy nie interesowała się wielce siatkówką dałam się ponieść emocją. Skra grała z Jastrzębiem i wygrali 3:1. Na hali ogromna wrzawa i radość. Po chwili do barierek zleciała się wielka chmara ludzi, którzy prosili o zdjęcia i autografy. Wyglądało to komicznie, kiedy jeden przepychał się przez drugiego. Nie wiedziałam, że są oni aż tak popularni. Po tym jak Andrzej wydostał się z tego tłumu ludzi, podszedł do nas.
- Gratuluję Mistrzu - powiedział Konrad
- Haha, dzięki. A Wam jak podobał się mecz ?
- Pomijając to, że dopiero gdy wybiegłeś na boisko dowiedziałam się, że jesteś siatkarzem, to było fantastycznie. 
- Macie czas, czy chcecie już jechać do domu ? - z wielkim uśmiechem zapytał Andrzej
- My się nie spieszymy, a Ty Olga ?
- Ja też nie.
- To świetnie, poczekajcie na mnie trochę i pójdziemy na pizze.

Jak Andrzej nas poprosił, tak czekaliśmy. Nigdy nie sądziłam, że tak długo można czekać na faceta. Po ponad godzinie Andrzej nareszcie wyszedł, poszliśmy do klubu. Zamówiliśmy wielką pizze, która starczyła dla naszej czwórki. Kamila miała dzisiaj strasznie dobry humor i wyciągnęła Konrada do tańca. Na początku trochę się opierał, ale później zrezygnował i poszedł na parkiet. 
- Naprawdę nie widziałaś, że jestem siatkarzem ?
- No naprawdę. Myślałam, że po prostu pojedziesz z nami. Ale muszę Ci przyznać, że fanek to Ty masz mnóstwo.
- Idzie się do tego przyzwyczaić.
W tle zabrzmiała jedna z moich ulubionych piosenek.
- Uwielbiam tę piosenkę - powiedzieliśmy w praktycznie równym momencie
- Hahaha, to może masz ochotę zatańczyć ?
- Czemu nie.
Poszliśmy na parkiet i wszyscy razem tańczyliśmy do genialnych utworów. W pewnym momencie strasznie zaczęła boleć mnie głowa.
- Coś Ci się stało ? -zapytał zaniepokojony Andrzej
- Chyba muszę się przewietrzyć.
Wyszliśmy na dwór, lecz ból nie ustępował. 
- Wiesz co, zamówię taksówkę i wrócę do domu.
- Nie puszczę Cię samej, zawiozę Cię, idę powiedzieć Konradowi.
- Nie trzeba.
- Wsiadaj do samochodu.
Po drodze wstąpiliśmy do apteki po jakieś leki przeciwbólowe, które trochę pomogły, ale tylko na chwilę. Ból był nie do zniesienia, aż łzy leciały mi bez kontroli. 
- Dobra, tutaj nie ma żartów. Jedziemy do szpitala. - powiedział Andrzej
Po chwili byliśmy przed szpitalem. Byłam ledwo przytomna. Andrzej wziął mnie na ręce i zaniósł do budynku. Tam od razu zajęli się mną specjaliści i później nic już nie pamiętam.

***************************************************************************

Kolejny rozdział ;) Ostatnio Wam dziękowałam za komentarze, a teraz zachęcam do dalszych opinii.
Jakie są Wasze wrażenia ?
Pozdrawiam ;**



poniedziałek, 27 października 2014

Rozdzial 3

Czułam się naprawdę wczorajsza i nie patrząc na cały ten syf, który mnie otaczał, poszłam wziąć długą kąpiel. Po jakich 30 minutach usłyszałam tylko
- O ku**a - czyli Marta się obudziła.
Wyszłam z wanny, ubrałam szlafrok i przywitałam siostrę uroczym uśmiechem. 
- Dobra, młoda skocz do sklepu po coś do jedzenia.
- Zobacz na pewno coś jej w lodówce.
- No jest, ale tylko światło.
Także szybko się ubrałam i skoczyłam do najbliższego sklepu po ciepłe bułeczki, jajka, jakieś warzywa i sok pomarańczowy. Marta zrobiła jajecznicę, a ja przygotowałam pyszne kanapeczki.
- Jak się czujesz ?
- Weź Marta lepiej nie pytaj.
- Widzę, że trochę się zabalowało.
- A Ty może świętoszek.
- Ale wiesz, że nie możesz dużo pić ?
- Marta, przestań. Wiem.
- No już nie obrażaj się, lepiej powiedz kim był ten koleś, z którym wczoraj tak długo tańczyłaś.
- Chodzi Ci o Andrzeja ?
- No ja nie wiem, taki wysoki.
- Znajomy Konrada, całkiem spoko koleś, widziałam go parę razy na uczelni, ale tak to się nie znaliśmy.
- Ale myślisz, że coś z tego będzie, widziałam jak na Ciebie patrzał.
- No coś Ty, na pewno nie. Totalnie nie jest w moim typie, a poza tym pali, a tego to ja nie toleruje.
- Zobaczymy, ja lecę pod prysznic.
- To ja idę po Murray'a.
Gdy wychodziłam z mieszkania, akurat stał przed nimi Andrzej.
- Cześć.
- O Matko Boska, ale mnie przestraszyłeś.
- Przepraszam nie chciałem.
- Przyszedłeś do Konrada ?
- Przyszedłem do Ciebie, bo chyba zostawiłem wczoraj telefon.
- Wejdź, zobaczymy. Przepraszam Cię za ten bałagan, ale nie zdążyłam jeszcze posprzątać.
- Spoko, rozumiem. 
- Kurcze, nigdzie go nie widzę. Podaj mi swój numer, to zadzwonię i usłyszymy gdzie jest.
Zadzwoniłam i telefon znalazł się w szafce w mojej sypialni, nie wiem jak on się tam znalazł.
- Dzięki bardzo, bez telefonu to normalnie jak bez ręki.
- Nie ma za co.
W tym momencie w skąpym ręczniku wyszła z łazienki Marta.
- O cześć.
- Cześć, cześć. To ja już lecę, dzięki za wczoraj, było naprawdę świetnie.
- Cieszę się.
- Pa.
-Cześć.
Odprowadziłam Andrzeja do drzwi i poszłam po Małego. Gdy mnie zobaczył skakał ze szczęścia. Wróciłam do domu i dałam mu jego ulubione chrupki.
- A co pan Andrzej tu robił ?
- Pan Andrzej zapomniał wczoraj swojego telefonu.
- A to takie rzeczy. Idziemy dzisiaj do kina ?
- Nie chce mi się.
- No proszę, kiedy ostatnio byłyśmy razem w kinie ?
- No dobra, ale robię to tylko dla Ciebie.
Ubrałam na siebie luźne ciuchy i poszłyśmy. 

Jednak nie przemyślałyśmy, która jest godzina i staliśmy 45 minut w korkach. No ale takie jest życie. Po filmie zabrałam Martę do najlepszej, a zarazem mojej ulubionej restauracji w mieście. Jedzenie jest tam obłędne. Najadłyśmy się do pełna i wróciłyśmy do domu. Do Marty na Skypie zadzwonił Juan i rozmawiali ponad godzinę, aż śmiać mi się chciało jak słyszałam jak szybko nawijają po hiszpańsku.Na dworze było bardzo ciepło, więc rozłożyłam sobie leżak i wciągnęłam się w świetnej książce. Poza tym przypomniało mi się, że muszę się przygotować na jutrzejsze ćwiczenia. Wskoczyłam szybko do Konrada po notatki i cały wieczór spędziłam w stosie kartek. Marta poszła na spotkanie ze starymi koleżankami z liceum, więc miałam wielki spokój do nauki. Jednak po godzince odechciało mi się tego wszystkiego i postanowiłam coś ugotować. Sprawdziłam czy mam wszystkie składniki do zapiekanki pomidorowej z makaronem i na szczęście musiałam tylko kupić mięso mielone. W drodze do sklepu spotkałam Konrada z Kamilą, którzy właśnie wracali ze spaceru.
- Witam gołąbeczki.
- Hej, gdzie tak pędzisz ?
- Do sklepu, wpadniecie dzisiaj na kolację ? Robię przepyszną zapiekankę.
- Jak przepyszną to musimy wpaść. A mamy coś przynieść ?
- A masz Kamila to wino co nam tak strasznie smakowało ?
- Mam i wezmę.
- Dobra, to zobaczymy się później.
Kupiłam potrzebne produkty i dodatkowo kupiłam jeszcze deskę do prasowania, bo była w promocyjnej cenie. Jednak nie pomyślałam o tym, że nie mam samochodu i strasznie ciężko mi się szło.
Po chwili za plecami usłyszałam jakiś głos.
- Może Ci pomogę ?
- O Andrzej jak byś mógł. Dzięki.
- Nie ma sprawy.
- A co Ty tu robisz ?
- Wpadłem do Konrada po jakieś papierki.
- Słuchaj Konrad przychodzi dzisiaj do mnie na kolacje, może wpadniesz ?
- Nie, dzięki nie będę Wam przeszkadzał.
- Nie będziesz przeszkadzał.
- Nie naprawdę, ale dzięki.
- Jak chcesz, zaproszenie jest cały czas aktualne i jeszcze raz dziękuję, że mi pomogłeś.
- Nie ma za co. 

Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać zapiekankę, na szczęście jest to szybkie danie, więc po godzinie poszłam po Konrada. Gdy wychodziłam Andrzej właśnie wychodził od Konrada.
- Konrad możecie już przyjść.
- Okey, Andrzej idziesz z nami ?
- No nie daj się prosić. - powiedziałam
- No dobra, bo mnie zamęczycie, ale ja nic nie mam ze sobą. 
- Spokojnie, my wszystko mamy.
- A nie, mam butelkę wina w samochodzie. Poczekajcie.
Andrzej wrócił, a w dłoni trzymał moje ulubione wino. 
- Kamila czy Ty widzisz to samo co ja ? Gdzie ty je Andrzej znalazłeś ?
- Ostatnio byłem w Bydgoszczy i kupiłem. 
Usiedliśmy wszyscy do stołu i zjedliśmy zapiekankę popijając przy tym najlepsze wino na świecie.
Pierwsza butelka szybko została obalona, więc bez wahania otworzyliśmy drugą. Konrad poszedł do siebie po genialną grę Alias Party i zaczęliśmy grać. Podzieliliśmy się na grupy, dziewczyny na chłopaków. W niektórych momentach myślałam, że pęknę ze śmiechu. Faceci w genialny sposób przedstawiali sławnych ludzi. Po prostu uśmiechy z naszych ust nie schodziły.



*********************************************************************************
Jak Wam się podoba ? 
Chcę Wam wszystkim podziękować, że wchodzicie i komentujecie, to daje mi wielkiego kopa. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę i będziecie wpadać jeszcze częściej.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pozdrawiam ;**




poniedziałek, 13 października 2014

Rozdzial 2

Film naprawdę mi się spodobał. Nawet przerósł moje oczekiwania, więc ten wypad uważam za bardzo udany. Po filmie poszłyśmy jeszcze na małe zakupy, gdzie kupiłam piękną sukienkę na zbliżającą się imprezę. Kamila kupiła sobie szpilki i obie uradowane wróciłyśmy taksówką do domu.
Nalałam pełną wannę wody, wlałam moje ulubione aromaty, zapaliłam świeczki i biorąc gorącą kąpiel, odprężałam się przez cudowny wieczór.

Do imprezy został tylko jeden dzień, więc razem z Konradem pojechaliśmy kupić jedzenie. Oczywiście umówiliśmy się ze wszystkimi, że każdy coś przynosi. No, ale podstawowe rzeczy musiałam mieć. Kupiliśmy jeszcze takie extra maski, które przedstawiały postaci z bajek i komiksów. Wyglądały przezabawnie, więc każdy uczestnik imprezy będzie taką miał.
Po zakupach pojechałam do rodziców, bo przyjechała moja siostra Marta, a to jest naprawdę święto, bo na co dzień mieszka ona w Hiszpanii. Tak, codziennie słońce, morze i pomarańcze. Tak jej zazdroszczę.
Do rodziców miałam ok. 25 min samochodem, ale tłukłam się przez wielkie korki i ta droga zajęła mi aż 50 minut.
- Witam moją kochaną rodzinkę.
- A kto nas w końcu odwiedził.
- Ach mamo już nie przesadzaj.
- Aga od kiedy jesteś blondynką ?
- No trochę już się nie widziałyśmy, a hrabina nie zadzwoni na Skype'a.
- No chodź Ty moja poczwaro.
- Jestem Twoją starszą siostrą, więc szacunek młodziutka.
- A do kiedy zostajesz ?
- Myślałam, żeby tak pomęczyć Was cały tydzień.
- To wspaniale - krzyknęła mama
Mama i tak nigdy nie jest w pełni szczęśliwa, bo nigdy nie może mieć nas trzech równocześnie. Teraz Aga jest w Grecji, więc znowu kogoś nie ma.
- To ja biorę się za robienie obiadu - powiedziała mama
- Usiądź, my zrobimy razem. Musimy się nagadać.
Poszłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy robić zapiekankę pomidorową z mięsem.
- No opowiadaj jak sobie żyjesz. Imprezy, faceci i te sprawy.
- Żyję dobrze, imprezy w porządku, a faceci to klapa.
- Nie mów, że nikogo nie masz na oku.
- Powiem Ci szczerze, że nie. Jakoś się wcale nie rozglądam.
- No ale nie jesteś już taka młoda.
- Hahaha, odezwała się ta najmłodsza. Masz 30 lat i bez męża ?
- Męża nie mam, ale kogoś na oku mam.
- No proszę, nic mi o tym nie wiadomo.  Hiszpan ?
- Juan.
- Jak się poznaliście ?
- Długa historia, opowiem Ci innym razem.
- A długo już jesteście razem ?
- No 4 miesiące.
- Jesteście już 4 miesiące razem i żadnego zdjęcia mi nie wysłałaś ?
- Już dobra, dobra. Wyślę Ci.
- Słuchaj organizuję z Konradem imprezę. Wpadniesz ?
- No co Ty, będę się tam czuła jak jakaś babcia.
- No nie przesadzaj. Nie wyglądasz na tyle ile masz. Zrób to dla mnie.
- No okey. A kiedy ?
- Jutro, więc dzisiaj pojedziesz już ze mną. Co Ty na to ?
- Mama nie będzie zadowolona, ale okey.

Wszyscy zjedliśmy posiłek, a po nim poszliśmy na spacer i jak małe dzieci zbierałyśmy liście.



Po spacerze wróciłyśmy do mnie i oglądałyśmy zdjęcia z Hiszpanii, gdzie znalazł się nawet Juan. Muszę przyznać, że typowy Hiszpan. Przystojny, opalony brunet z nieziemskim uśmiechem. Odkąd pamiętam Marta zawsze miała farta do facetów. Pomimo, że dotąd nie znalazła tego jedynego, u jej boku zawsze kręcą się same przystojniaki. Opowiedziała mi całą historię poznania i przyznam, że jak z bajki, chyba każda dziewczyna by tak chciała.
 - Młoda, a jak sobie radzisz na studiach ?
- A przyszła pani prawniczka ma Cię zarzucić sloganem prawniczym ?
- Już się tak nie przechwalaj.
- Chcesz zobaczyć moją kieckę na jutro ?
- No dawaj, ale ja nie mam co na siebie ubrać. Nie myślałam, że gdzieś się zabawię.
- Spokojnie, znajdziesz coś u mnie w szafie.
Poszłam się przebrać, ubrałam wysokie szpilki, spięłam włosy i pewnym krokiem pokazałam się siostrze.
- Ulala, kiedy Ty tak wyrosłaś dzieciaku ?
- No dzisiaj powiedziałaś, że jestem już stara.
- Faceci padną jak Cię zobaczę.
- Bla,bla, bla.
- Dlaczego tak unikasz facetów ?
- Bo nie są mi potrzebni.
- No ale każdy chce mieć ukochaną osobę u boku, z którą się zestarzejemy, a przy tym gromadkę dzieci.
- Ja też to chce, ale teraz nie jest mi to potrzebne. Dobrze czuję się sama. Najważniejsze są dla mnie studia.
- Zobaczysz miłość Cię jeszcze zaskoczy.
- Dobra, dobra. Napijesz się wina ?
- No teraz mi to mówisz.
Poszłam po kieliszki i przy butelce czerwonego trunku spędziłyśmy cały wieczór.


Wstałyśmy około 11 i kurcze czułam się jak w dzieciństwie, kiedy w wakacje wszystkie razem spałyśmy w jednym łóżku. Zrobiłam nam na śniadanie płatki z mlekiem, a do tego pyszny sok z wyciskanych pomarańczy. Później skoczyłam do kwiaciarni po nowe słoneczniki, bo te od taty niestety długo nie wytrzymały.

Około 16 przyszedł do nas Konrad i pomógł przygotować wszystko. Przyniósł od niebie dwa stoły i kilka krzeseł. Zrobiliśmy małe przemeblowanko i od razu znalazło się dużo więcej miejsca.  Mam nadzieję, że wszyscy się pomieszczą.  Konrad zaniósł psa Agi do sąsiada, a ja poszłam wziąć prysznic. Wtedy makijaż i sukienka. Postawiłam na czerwień i lekkie fale.



Przed 19 przyszła Kamila, która wyglądała wspaniale. Nagrała najlepszą składankę jaką kiedykolwiek słyszałam. Po 20 zaczęli przychodzić imprezowicze i każdy dostał swoją maskę. Na wstępie kiedy wszyscy byli jeszcze trzeźwi zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Nawet nie wiem skąd wzięło się tyle ludzi. Ale było extra, alkohol lał się litrami, ale przecież raz się żyje. Ci najbardziej wytrzymali postanowili zagrać w alkochińczyka, co skończyło się niezłym upiciem. Z racji tego, że z niektórymi osobami znałam się tylko z widzenia to każdy musiał wypić kolejkę na zapoznanie i tak było z każdym. Królami parkietu oczywiście byli panowie, którzy wywijali z dziewczynami całą noc.
Pewien wysoki facet, którego kojarzyłam tylko z uczelni poprosił mnie o taniec, więc się zgodziłam.
- Świetna impreza.
- Dzięki, Ty chodzisz na zarządzanie, co nie ?
- Tak, tak. Andrzej jestem.
- A ja...
- Wiem, wiem. Olga. To jest chyba najlepsza domówka na jakiej byłem.
- Strasznie się cieszę, cały pomysł to był Konrada, ale jest genialnie, więc dobrze, że mnie przekonał.

I tak rozmawialiśmy przez jeden taniec, później drugi. Muszę przyznać, że  bardzo dobrze tańczy. Później namówił mnie na wyjście na balkon.
Wyszliśmy i Andrzej zapalił papierosa.
- Chcesz ?
- Nie, dzięki.
- No ale spróbuj chociaż.
- Naprawdę, wolę nie.
- No jak chcesz. A powiedz mi skąd się znacie z Konradem ?
- Od samego dzieciństwa się znamy i tak jakoś wyszło, że mieszkamy obok siebie. - powiedziałam, a przy tym na moim ciele pojawiła się gęsia skórka z zimna.
- Chyba Ci zimno, załóż. - Andrzej zdjął swoją kurtkę i dał mi.
- Dzięki, nie pomyślałam, że jest tak zimno.

Andrzej dopalił papierosa i zasugerowałam, żebyśmy wrócili do środka się pobawić. Postanowiłam całkowicie zaszaleć i nie ograniczałam się z alkoholem, później już nic nie pamiętałam, oprócz zdjęć, których robiliśmy sobie mnóstwo.
Rano się obudziłam w ciuchach, a w mieszkaniu był totalny syf. Nie mówiąc nic o kacu, który był jak stąd do wieczności.

**************************************************
Drugi rozdział za mną !! Jak wrażenia ?

CZEKAM NA KOMENTARZE !!

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Pozdrawiam ;**